2019-02-04 02:36

Transakcja wiązana

Szeff Mrówkojad siedział w swym fotelu w podgrodziańskim landzie pośledniej wielkości i ze znudzenia wertował baśnie i legendy tubylczej fauny.

- Onegdaj księżna ziemska z podgatunku ssaków nieparzystokopytnych udała się na skubanie trawy w dalsze okolice. Pastuszek Witia zadekował księżną w szałasie przed burzą. Szałas ukryty był wśród konarów olbrzymich drzew. Wdzięczna księżna podarowała Witii ten kopiec i nazwała go WitiaLand - czytał pobieżnie historię kopca, w którym mu było pełnić funkcję drugiego z namaszczenia Pomniejszymi Okazami na peryferiach władzy, bo inne były już zajęte wiernymi i bardziej lojalnymi.

- Kurna, co ja tu robię? Ja konował od pijarbandu, dwa roki doradca Jelenia Dudziarza i w prowincjonalnym kopcu bez perspektyw i kasiory? Żyły sobie wyrywałem w pierwszej elekcji, by dostąpił zaszczytu króla zoologu po Wiercisławie Grizzly! Muszę dekować się wśród prowincji nie godnej mojego cv! Nie po to żem uniwersyteta kończył, bym zajmował się myszoskoczkami z gleby, siana i pańszczyzny wsiowej! - Mrówkojad dołował się okrutnie, że zadekowany został daleko od salonów i pozbawiony wykazania się szerokim wachlarzem możliwości różnego wymiaru i ciężaru.

- Słuchaj Dudziarz. Nie będę owijać w bawełnę. Nadszedł czas bym powrócił na salony i do świty królewskiej Magistrata. Obiecałeś i się tera nie wymiguj. Znam twoje tajemnice, układy i ja cię kształtowałem. Rób co chcesz, kombinuj mój powrót do Grodzianum!. Ja wysiadam, szwankuje mi psychika na tej wiosce! - nadawał s.o.s. w telefonii tamtamowej zaszyfrowaną linią do Jelenia.

- Spoko Mrówkojad, brachu. Ale wszystkie stołki już są okupowane. Kurka wodna Magistrat nie jest z gumy! Ilu mogę jeszcze zakwaterować na dworze królewskim? - tłumaczył się pokrętnie Dudziarz, bo miał twardy orzech do zgryzienia.

- Szeff daj mi trochę czasu, coś wymyślę! Jutro ci zatamtamuję koło południa! - powiedział na odczepne Mrówkojadowi i wyłączył telefonię.

Siedział w swojej nawie i łeb mu pękał od nadmiaru wrażeń. Ten chce to, tamten tamto. Ten chce tu, tamten tam. Wiedział, że po władzę nie idzie się za darmo i że przyjdzie czas rozliczeń.

- Dobra, trza to po męsku porożem załatwić - podjął szybką, jak na Jelenia przystało decyzję.

- Kuna Dżoana wdepnij do mnie na momencik! - wyesemesował do głównego skryby Grodzianum.

Nie minęło pięć minut i już słyszał jej głośne stukanie obcasów po kamiennej posadzce magistrata w rytm przesuwu bioder i zarzucania nimi raz w lewo, raz w prawo.

Kuna szła po korytarzu udając przyjaciela wszelakich sikorek i myszoskoczków magistrata, rozsyłała fałszywe uśmiechy, ale wszyscy wiedzieli jaka jest i jak władza ją zmieniła. A może to nie władza, ale dużymi krokami zbliżający się czas poprodukcyjny? Uchylone drzwi naw magistrackim cichaczem się przymykały i milkły szepty, bo o krzykach mowy nie było.

Gdy weszła do nawy dudziarzowej, Jeleń w obsesyjny sposób wycierał szkła w karmazynowych binoklach by się skoncentrować. Tak robił, jeśli nie wiedział, co począć.

- Dżona, trzeba ewakuować z WitiaLand Szeffa Mrówkojada. On tam się dusi, czuje się wyautowany i opuszczony. Jeszcze nie tak dawno obciosywał mnie w pijarbandzie bym odniósł zwycięstwo nad Grizzly. Trza mu zorganizować stołek na moim dworze w dowód wdzięczności - powiedział jednym tchem Jeleń i już mu było dobrze, że wyrzucił z siebie sprawę do załatwienia w zakresie obsady Grodzianum.

- No da się to zorganizować bezboleśnie. A co on umie, co ma w cv? Na czymś musze się oprzeć, choćby do picu - odwdzięczyła się otwartością i szczerością Kuna Dżoana.

- No specjalista od rozliczeń eurokasiory, konował od pijarbandu, gładki, ładny i lojalny, marketing politicaband no i niezastąpiony będzie! - wygłaszał peany na cześć umiejętności, niezawodności i piękności Mrówkojada i ugryzł się w język, bo w tym podnoszeniu wartości Szeffa mógłby zapędzić się znacznie i przebić jego wartość wartością samego króla.

- Damy go do Indora Giulio i Rysia Awersa, oni są od eurokasiory - skwitowała Dżoana.

- Nie, nie ! Nie będziemy wciskać go pomiędzy resztki Głównego Apartamentu Rozlicznych Gamoni, niech będą we własnym sosie! - odpowiedział Dudziarz.

- Wiem gdzie! Do nawy Promo! Za dużo się nie narobi, profil pozytywnego króla Grodzianum ci utrzyma, na dworze będzie i lans na przyszłość zapewni. Tylko jest mała problema o wielki Jeleniu. Trza konkursa zamarkować, by fauna nie zaczęła węszyć - powiedziała Kuna Dżoana ściszając głos.

- Ale jaka problema? Ja nie widzę żadnego problema! Nie mam w słowniku rzeczy niemożliwych do wykonania! - jarał się Dudziarz.

- Weź cv Szeffa Mrówkojada, ogłoś konkursa na nabór do kopca promo. Wytnij z cv, wklej w warunki konkursu, jota w jotę, co by tylko do Szeffa pasowało. Potem szybki wybór i problem się rozwiąże sam. Bystry jestem, co Dżoana? - spytał zawadiacko Jeleń.

- Nie jestem godna ci kopytem glancować o wielki królu Grodzianum, niech światło tej elekcji świeci co najmniej 10 lat! - uniżenie wazeliniła Dżoana.

- I to jest zadanie dla Mrówkojada!

Wspieraj Szymona Sedno

Wszelkie podobieństwo do prawdziwych postaci i zdarzeń jest przypadkowe