- WIERCISŁAW GRIZZLY już jest jedną łapą królem zoo za rok - dumnie wyprężył swą mała klatę MĄDRALA dodając sobie splendoru.
- Takiego speca od promocji nie miał żaden z upadłych aniołów, ani HIPOPOTAM KLAUS, ani trusia KRÓLICZEK BIAŁESEK, ani PUCHACZ RUPERTUS, ani KOBRA RISTIO z terrarium - wymieniał jednym tchem rozdeptanych, jak karaluchy politycznych rywali. Siedział przy którejś z kolei filiżance herbatki życia i knuł następne marketingowe chwyty dla WIERCISŁAWA.
- Szef niezagrożony, ale jak tu wypromować miasto? - nerwowo podrapał się po nosie PANCERNIK MĄDRALA. Ten wątek nie dawał mu spokojnie knuć z HIENĄ MARIJĄ I STRUSIEM GIORGIO. - Przecież w zoo nie ma żadego poza mną, speca od promocji ogrodu. Jasny gwint, wszystkiego sam nie mogę robić, bo się przyzwyczają darmozjady - snuł następstwa swych działań MĄDRALA.
Nagle zadzwonił telefon. Wyrwał PANCERNIKA ze strategicznego letargu i sprowadził do rzeczywistości. Nie chciało mu się odbierać, tak miło było brylować po necie i oglądać pysk WIERCISŁAWA na naszej klasie.
- Tu PANCERNIK, cień WIERCISŁAWA - powiedział słodkim głosem w słuchawkę telefonu.
- Pozdrowienia od zaprzyjaźnionego zoo! - odezwał się wesoły chichotliwy głos z drugiej strony kabla.
- Łączę z dalekim kuzynem LEMURA JAREMIEGO - nadawała sekretarka sikorka - szczebiotka.
- Mój poznańskim Lemur ma dla was propozycję.
PANCERNIK przełączył telefon na głośne mówienie, nie spodziewał się bowiem takiego zaszczytu z wojewódzkiego ogrodu zoologicznego, ale zupełnie nie, od najważniejszego w hierarchii kuzyna LEMURA.
- Szanowny kolego, czy w ramach współpracy pomiędzy zaprzyjaźnionymi ogrodami nie chcecie od nas małej niespodzianki? - wypalił z grubej rury kuzyn LEMURA?
- Zależy WIERCISŁAWOWI jak i mnie na rozwijaniu przyjaźni pomiędzy zwierzętami i jesteśmy skłonni przyklepać waszą propozycję - zaczął MĄDRALA starą, wyuczoną śpiewką, tyle razy powtarzaną na kursach pijaru
- Chcecie słonia z plastiku na jakiś skwer, cokół pomnika? - walił prosto z mostu kuzyn LEMURA.
- Mamy parę nadprogramowych sztuk. Wam trafiłby się fioletowy.
Wtem pamięć operacyjna dysku MĄDRALI zaczęła pracować w większych ramach.
- Z nieba nam spada ta propozycja! Nie mamy speca od promocji ogrodu, niech więc w naszym zoo będzie sztuczny, z żywicy, kolorowy! - Już wizja pielgrzymek przychówku szkolnego do mekki promocji zoo, jawiła się w panoramie myśli PANCERNIKA MĄDRALI.
- To co, zaklepane? - kończył daleki kuzyn LEMURA JAREMIEGO.
- Słowo PANCERNIKA to, jak słowo WIERCISŁAWA, przysyłajcie eksponat. - zakończył rozmowę MĄDRALA.
PANCERNIK zatarł z radości ręce. Już widzi, gdzie sztuczny słoń - spec od promocji zoo stanie. REKIN EDWIN rozwali szopę z wyżerką dla roślinożernych w mig. Łaski nie robi, od tego jest. W razie trudności HIENA MARIJA pomoże. Lecę do WIERCISŁAWA, niech komentatorzy z życia zoo rzucą newsy wśród zwierząt.
Minęło parę dni. Na prędce PANCERNIK MĄDRALA zorganizował zieloną trawkę dla sztucznego speca od promocji, narybek zwierzęcy w mundurkach i zgodę nawiedzonej konserwy od zabytków. Dzieci polubiły słonia,traktowały go jak NORMALNEGO. Bo taki spec kocha dzieci, a dzieci kochają fioletowego speca, jak zoo dla nich nic nie ma. Zdjęcie WIERCISŁAWA z dziećmi obiegło całe zoo. Znowu sukces PANCERNIKA. Nikt nie zwrócił uwagi, a może nie chciał zwrócić, że plastikowy spec od promocji ma jest martwy jak nasze zoo i nasza własna promocja.