2018-12-06 18:57

Kasiora od euromikołaja

W Mrocznym Okręgu Kumoterstwa świętowano od wczesnych godzin kasiorę z EuroLandu.

Bo bez eurokasiory wyglądałby blado i Jeleń Dudziarz i Bocian Dario, o Indorze Gulio nie wspominając, a na Lemurze Jaremim i Żabnicy Hrabianki z gatunku płazowatych kończąc. Wszak połączyła ich gra zespołowa w zoologu i ustawiła faunę na odpowiednich skrzydłach.

- Za projekt, za CristalPalac, za nas i za Grodzianum! - głośno wyrecytował pochwalny toast Dario i stuknął szkłem w szkło Indora Gulio.

- Cośmy się nalatali do zoologu wojewódzkiego, cośmy uruchamiali nieustannie komórki tamtamowe do zaprzyjaźnionych ekspertów od kasiory EuroLandu, to tylko Wielki Mamut wie. A ile nas to nerwów i zdrowia zoologicznego kosztowało! - chwalił się Indor, bo miał to w naturze od małego, by dodawać sobie zasług i dla podkreślenia własnej przydatności w magistracie.

- Gdyby nie Żabnica Hrabianka, to nie wiem jak by było. Bez jej wtyczek nie dałoby się udupić Akwarium. A tak Rekin dostał po płetwie i skrył się na dnie własnego zbiornika wodnego - relacjonował zwycięstwo Indor Gulio.

- Tym większy aplauz dla was kochana, oddano fauno, bo będziemy mieć kasiorę, a sakwa magistratowa wypompowana po elekcji i trzeba będzie realizować obiecanki - dodał Bocian Dario

- No kurna Dario, wiesz co, my jednak jesteśmy wielcy, co my robimy w podrzędnym zoologu? Przecież nadajemy się do Centralnego z naszymi umiejętnościami i skutecznością działania - płynął w peanach na własną i Hrabianki cześć, nie zapominając o Dario. Ten to zawsze lubił połechtanie ego, z racji przekonania o błękitnej krwi płynącej w ciele pod biało czarnym upierzeniem.

Odgłosy biesiady niosły się po głównym trakcie Grodzianum, lecz fauna zaabsorbowana zbliżającym się świętem Mikołajowego Brodacza nie była świadoma, jak Pomniejsze Okazy z Grodzianum ustawiają jej życie na kredycie i wyrabiają sobie punkty dla własnych celów, bo generalnie zoolog mają w kopytach, grzebieniu lub w brodawkach skórnych.

Tymczasem Jelen Dudziarz, jak na króla Grodzianum przystało odpalał ledy na mikołajowej chojence i trząsł się z zimna, aż skurczyły mu się karmazynowe binokle od chłodu zoologicznego. Odpalał samotnie, bo ani Lemura nie było przy nim, ani Majkela Fenka.

Majkel ostatnio chodził cichy i zamyślony. Wielkie uszy nadsłuchiwały, czy nie śledzą go wrogowie, gdy od czasu do czasu odwiedzał Terrarium i wiódł długie rozmowy w cztery ślepia z Łosiem Pedro. Rozpamiętywał każde słowo wypowiedziane prze z Łosia i wahał się.

- Hau, hau, iść do Łosia za Kreta Pablo czy zostać u Dudziarza? - czuł wewnętrzną rozterkę Fenek Majkel.

- Kurna mam dość kopców zoologicznych, żądającej więcej i więcej fauny nicnierobiącej. Jestem już wypalony. Dudziarz chyba zapomniał, że ja od osesków jestem i to jest moje powołanie! - odzyskiwał tożsamość Majkel.

- U Łosia było by git! Co roku Święto Mądralińskich, wakacje przez całe lato, o zimowych feriach zoologicznych już nawet zapominałem! Nie będzie tak źle, kasiora nawet większa, jak Łoś da i jakoś się pokula do przodu - analizował różne aspekty przejścia do Terrarium pod jurysdykcję Pedro.

- Beze mnie Jeleń Dudziarz da radę. W końcu Lemur ma taką epę, że robi za dwóch, a nawet za trzech, a nawet za wszystkich. Bo jest niezastąpiony i nikt nie zrobi tak dobrze wszystkiego jak on sam. Nikt nie zauważy nawet, moje pustego stołka w Grodzianum - rozmyślał Majkel Fenek, jak tu się przenieść do Terrarium bezboleśnie ku chwale Pomniejszych Okazów. Wiedział, że Łosiowi się nie odmawia więc postanowił, że taka odmowa nie padnie.

Wspieraj Szymona Sedno

Wszelkie podobieństwo do prawdziwych postaci i zdarzeń jest przypadkowe