2018-11-23 17:00

Druga tęcza i garnki szczęścia w cieniu drzewa genealogicznego

W Terrarium, wzorem Grodzianum dokonywała się zmiana tronowa.

Łoś Pedro jak na Pomniejsze Okazy przystało, sunął pomiędzy fotelami w odcieniach błękitu, ze zwisem samczym nie odbiegającym od standardów legionowych. Specjalny Land Dziwolągów optował przy krwistych, bo jakże się sprzeniewierzyć korzeniom ideologicznym frakcji? No na bank nie wypadało. Koalicja elekcyjna pokazała, że Terrarium i Grodzianum wzięte Pomniejszymi Okazami jest stałe w modzie i poglądach.

Tylko Bocian Dario podpatrzył wcześniej bieżącą modę zoologiczną i chciał być ponad czasowy, nie tylko upiększeniem facjaty, krojem gangu, lecz zabłysnąć lansem klaunowskiej muchy w grochy. Wszedł w wiek średni i chciał sobie udowodnić, że jeszcze chce i może. Był szał ciał zgromadzonych samic terrarystycznych, bo nawet Gazela Dyktafonika filuternie patrzyła w oczka bocianie i z lekka pąsowiała. Gdy Dario poczuł fluidy samiczki puszczał do niej oko. Dyktafonika z dozą nieśmiałości trzepotała rzęsami, jak młódka nieśmigana i podnosiła poziom hormonów bocianowych.

- Ach Dario, ale żeś się wyglancował do trona! No, no, nie poznaję cię, ubyło ci parę latek! Ale licznika nie oszukasz! - szepnęła mu na bocianie uszko Dyktafonika. Zrobiła to dyskretnie, by nie podpaść Łosiowi, bo samiec alfa kopytnych, zaraz by palpitacji samczych dostał i trzeba by reanimować, a tu Centralna Lecznica w powijakach po Piszczących i Stworach i byłaby wtopa.

Tymczasem na korytarzu sikorki terrarystyczne szykowały wiecheć gigant dla Łosia. Dario miał w zanadrzu wystąpienie powitalno - dziękczynne dla Pedro, że załapał się na główny tron królewski w Terrarium, a tym samym zagrzał krzesła dla niego, Tarantuli Danicy, Hipopotama Klausa, Dyktafoniki czy Pawicy Kseni. Tylko Pawian Laluś, co walił nadgodziny łosiowe pomiędzy kawą zoologiczną u Centralnego Restauratora Grodzianum, a lecznicą siedział niedopieszczony w ostatnim rzędzie Sali Terrarium. Bo mu nic ze stołu władzy nie skapnęło do talerza i pozostał na diecie królewskiej.

- Najznamienitszy Pedro, z mamuciej łaski królu Terrarium! O wielki z wielkich! Choć mały ciałem, to wielkich duchem, umysłem i wizją! Tu w królestwie największym z największych, może być tylko taki król na tronie jak ty, o najmądrzejszy, najzdolniejszy królu z Pomniejszych Okazów! Łaska Mamuta niech będzie z tobą Nasze Słońce Terrarium i niech sprzyja ci wiara, nadzieja i miłość legionów - zaczął Bocian Dario i popłynął w peanach łosiowych do mikrofona, jakby przemawiał z ambony mamuciej do wiernej fauny zoologicznej.

- Nie ma w zoologu tak zdolnego i tak wszechstronnego, jak ty Łosiu Pedro. Wielki Mamut w swym zamierzeniu miał, byś w chwale i glorii powrócił i odrodził Terrarium jak Feniks z popiołów nawet po tylu latach terrarystycznych, co przewidział onegdaj Dzik Valery - Ogrodowy Szczekacz z Przemiałów Grodzieńskich, pełniący rolę medium legionowego Pomniejszych Okazów - Dario przechodził samego siebie, czuł jak płynie po nieboskłonie terrarium i rozpościera swe bocianie skrzydła i więcej i więcej na znak poddaństwa i łosiowego przewodzenia. Z czułością poprawił klejnoty na szyi Łosia i z nostalgią przypominał sobie, jak jemu takie zakładali niczym królowi jakiemuś, bo zawsze wiedział, że w bocianich żyłach płynie błękitna krew.

Kiedy fauna powitała Gazelę, Dario szarmancko, jak na Bociana przystało walnął w kopyto Dyktafonikę witając ją na drugim fotelu po Łosiu i obdarował wiechciem mini, choć była samicą lubiącą florę. Bocian wiedział, że wiecheć dla Łosia musi być największy, bo inaczej popadłby w niełaskę na samym początku, a tego by jego bocianie serce nie wytrzymało.

Tymczasem Martino Trębacz Chichotliwy niechcący nawinął o przynależności Gazeli Dyktafoniki do PedroKlan i poszło w eter.

Dario pobladł, mucha w grochy mu nieco skręciła się na szyi, a klekot bociani zwiastował strach co będzie dalej, bo nie da się wyciąć, zmontować i udać, że Trębacz ma coś pod stropem z nadmiaru zainteresowań protoplastami Dyktafoniki i Łosia Pedro.

- Dyktafoniko proszę głośno zaryczeć, bo całe Terrarium słucha i nikt nie chce być pominięty - Bocian Dario nawiązał do pytania Martino Trębacza, nerwowo stukając dziobem w stół Rady Starszyzny terrarystycznej i zapuścił żurawia w stronę Łosia, czy daje przyzwolenie na zoologiczne wyjaśnienia Gazeli.

Łoś porożem skinął i Dyktafonika popłynęła, a jej ryk było słychać w całym Terrarium, w necie zoologicznym i echem się odbijało nawet w Grodzianum.

- Łoś i Antylopa Archeo byli powiązani 300 lat terrarystycznych temu więzami gatunkowymi i pochodzili z tych samych gromad ssących i kopytnych. Wiem to na pewno, bo pomiędzy służbą w swojej manufakturze, Łosiowi w wojewódzkim landzie, a także pomiędzy tapetowaniem facjaty i ondulacjami uskuteczniam wykopaliska i odkryłam, że nawet pochodzę od Wielkiego Mamuta w 1540 pokoleniu, więc wara faunie od boskiej Gazeli - dodała z naciskiem na "boskiej", bo czuła, że ma moc i ma siłę. Już słyszała dźwięki monet w garnkach szczęścia dzieląc się z Łosiem, Dario i Specjalnym Landem Dziwolągów. Złoty kruszec pobrzękiwał i rozpieszczał jej uszy. Bo jak nie teraz, to kiedy? Bo jak nie z nimi, to z kim?

Wspieraj Szymona Sedno

Wszelkie podobieństwo do prawdziwych postaci i zdarzeń jest przypadkowe