Akt I
W wigilię Święta Nieuległości Kobra Risto rozstawił namiot patriotyczny tuż przy swej siedzibie ideologicznej, przy kopcu HienaMaryjaKlan. Nie żeby odciąć się od ogólnozolologicznych obchodów, ale główny trakt zarezerwowany był na chwałę Jelenia Dudziarza, więc obcym wstęp wzbroniony. Jak zawsze w takich sytuacjach grodzieńskich, gdzie legiony dudziarzowe odsyłały z kwitkiem każdego, kto nie był z Jeleniem. Legiony tak pracowały by splendoru mogła dostąpić jedynie świta dudziarzowa.
..."Jasieńkowi nic nie trzeba już,
Bo mu kwitną pąki białych róż,
Tam pod jarem, gdzie w wojence padł,
wyrósł na mogile białej róży kwiat..."
Śpiewała fauna kwakaczybis, gazety wszechgrodziańskiej i nawet Małpka Arnoldzik alias Terminator swym piskliwym tenorem wtórował śpiewom, pomiędzy kęsem rogala mumińskiego, a łykiem herbaty. I smutny to był śpiew, bo za czasów Wiercisława Grizzly nie musieli kryć się po kątach tylko na głównym trakcie Grodzianum cały zoolog śpiewał i szamał rogale mumińskie, że aż zabrakło.
Akt II
W dniu Nieuległości, w Centralnej Kaplicy Termitów cała fauna oddawała hołd Wielkiemu Mamutowi i poległym za matkę wszelakiej fauny. W ławkach zasiedli obok siebie Nosorożec Pisio, Puma Penelopa, Krokodyl Dyzio, Wilk Paulus, Jerzyk Gejzer. Gdzieś tam wśród tłumu fauny wszelakiej ukrył się sam Wiercisław, ba nawet Lemur Jarema psipsiający na ucho z Majkelem Fenkiem.
- Kurna, spadaj Penelopa z ryczki! To stołek dla Jelenia Dudziarza, nie widzisz, że z blachami grodzieńskimi na szyi się wlecze spóźniony? Wypad na tyły! - naciskał poddany myszoskoczek magistracki. Puma Penelopa podkuliła ogon i udała się na z góry upatrzone pozycje na tyłach. Jeleń dumnie zajął ryczkę po Penelopie i wysoko podniósł łeb z porożem, co by wszelaka fauna widziała, kto tu rządzi, kto jest pierwszy i kto rozdaje karty w Grodzianum. Kolorowy korowód z Centralnej Kaplicy Termitów miał przenieść się na Główny Rynek traktu przy fontannaszajs, by o 12:00 wspólnie odśpiewać hymn wszechzoologiczny. Jednak król Grodzianum chciał się wywyższyć ponad faunę innych landów i wydał dekret:
- Ja, z mamuciej łaski król Grodzianum Jeleń Dudziarz, nieomylny właściciel karmazynowych binokli.
- Ja, pan myszoskoczków, sikorek i innych stworek, władca grodzieńskich traktów, królików i wszystkiego co glebę porosło zarządzam - hymn wszechzoologiczny odśpiewany będzie nie w samo południe, lecz 11:11. Tak chce, nakazuję, żądam! Wali mnie, że Centralny Land ma inną wizję. Wizja w Grodzianum, to ja!
Akt III
- No takiego burdelu organizacyjnego dawno nie było w Grodzianum! - krzyczała oburzona sikorka, słysząc słowa hymnu, a korowodu jeszcze nie było i każdy zwierzak śpiewał swoje, jak umiał i znał z dzieciństwa.
- Co za wtopa! Dzień nieuległości, a oni tu szlagierami angielskimi zabawiają faunę, jakby swojego języka nie miała! Fuj, czy ktoś nad tym panuje!!! To święto grodziańskiej Nieuległości, czy śpiewy do kotleta w EuropaDanc? - szczebiotał wróbel do kosika. Reszta zwyczajnej fauny im przytakiwała, że puszczone na żywioł, bez pomysła, bez weny twórczej.
Nie pomogły przebieżki fauny z okazji Dnia Nieuległości i kasiora z magistratu dla pierwszego na mecie. Fauna czuła niesmak, bo wszystko było na prędce i służyło lansowi Pomniejszych Okazów.
- Majkel, nie wal tak szybko! Zadycha mnie bierze! - cichutko na ucho Fenka powiedział Jeleń Dudziarz.
Majkel Fenek zwolnił nieco, by fauna się nie skapnęła, że król Grodzianum ma zadychę od fifkalight, które w ukryciu konsumi. Przyboczny legion elekcyjny spowalniał bieg, by Jeleń Dudziarz mógł, jak na króla Grodzianum przystało zaliczyć linie mety w przyzwoitym jelenim czasie.
Łoś Pedro ze świtą koalicyjną szykował się do wręczenia nagród dla wytrwałej fauny zoologicznej, co dotarła do mety bez ubytków w kończynach, kłach i ślepiach.
- Przybijać pionę z biegającą fauną, to polepszy pijarband w Grodzianum i w Terratium dla Pomniejszych Okazów! Trza się bratać z narodem zoologu w prostych gestach, jakie zrozumieją. Bierzcie przykład z kawkaczybis, gadać z zoologiem trzeba w jego języku, a nie w naszym, salonowym! - Pedro nadał ton witania zwycięzców ma mecie.
- Uśmiech numer 1 do pierwszego na mecie, uśmiech nr 2, nr 3! Ino bez przytulanek, nie ciumkać się z zoologiem!
Skunksica Novoczesna wachlowała łapą i ogonem, gdy poczuła smrodek zmęczonych ciał fauny biegającej, który był tak intensywny, że czuć go było w promieniu paru metrów
- Pedro, czy ta fauna musi tak capić po biegu?! Zara mi się cofka uskuteczni z rogali mumińskich! - dość stanowczo spytała Łosia Skunksica.
- Kochana, oni już capiący przyszli na bieg, jak im Kogut Zenek z Grzechotnikiem Darecky wywindowali wodę z lekka geotermalną - odparł Pedro
Tymczasem w EuropaDanc, gdzie Kozioł Polo miał wieczór elekcyjny trwały przygotowania do zamkniętej imprezy Święta Nieuległości dla wybrańców Grodzianum i Terrarium z Pomniejszych Okazów i fauny koalicyjnej. Tu nikt nie śmierdział, fluidy lansu czuć było od drzwi i czuć było fetowanie zwycięstwa elekcyjnego, a nie Święta Nieuległości za zoologiczną kasiorę.