2018-11-03 09:00

Dzik jest dziki, dzik jest zły, dzik ma bardzo ostre kły!

Było cicho i sennie. Wieczór w Grodzinum nadszedł szybko i bezszelestnie. W kopcach termitów świeciły się kaganki, a gdzieniegdzie w szybach odbijało się zimne światło tvzoo.

Trakty na obrzeżach były puste, bo życie przeniosło się do kopców i tam fauna mogła być wreszcie sobą.

Hiena Maryja siedziała w swojej norce przed lustrem i nawijała papiloty, by uskutecznić weekendową ondulejszyn. Popijała wieczorną melisęstress, by przełknąć gorycz porażki elekcyjnej Kozła Polo.

- Tyle roboty, tyle agitejszyn, tyle fotoszopa i nic, zupełnie nic! Jeleń Dudziarz przechytrzył mnie, królową! Na pewno wygrał trollingiem netowym. Jakem Maryja nie wierzę, że tak letko mu to poszło! Martwe dusze fauny, co ożywają w necie tylko na elekcję i walą peany dudziarzowe! Brudna walka, chwyty z poziomu kopyt! - żaliła się w myślach Hiena, zawijając lokenkoken tuż nad czołem. Kiedy kończyła wieczorną porcję bioherbatki, ciszę przerwało głośne chrum, chrum.

- Co u licha dzieje się na trakcie? Ciemno, nikogo nie ma, a tu takie odgłosy - powiedziała pod nosem z zaciekawieniem. Zgasiła kaganek, by być niewidoczną i obserwowała otoczenie, wytężając wzrok w ciemności.

Latarnia traktowa oświetliła stwora, szukającego żarła w Grodzianum. Dzik rył pyskiem trawnik, kopał dołki w poszukiwaniu żołędzi. Głodny był i miał bardzo ostre kły. Wszędzie napotykał przegrody płotowe i zamknięte na cztery spusty furty kopcowe. Wtem rozpostarła się przed nim otwarta na oścież brama Bocianowa.

Wpadł do ogrodu dariowego i rył radliny, by dać upust mocy i głodu. Bocian Dario jeszcze nie kimał. W swojej bonżurce atłasowej szykował się do nocki, przygładzając wydepilowane i pociemnione brwi bocianie, co by dobrze wylansować się w powrocie do Terrarium.

Gdy zauważył dzika, który maltretuje jego pieczołowicie zadbany ogród zawołał:

- Natychmiast mi tu oddział snajperski przysłać! Oddziały wroga ideologicznego rozpoczęły inwazje na mój kopiec! - krzyczał do telefonii tamtamowej wystraszony Bocian Dario, tak donośnie, że maseczka z facjaty zsunęła mu się nieco niżej.

- Macie 10 minut na zorganizowany odwet! - nadawał następcy Niebieskiego Sobola - Jak mi nie ustrzelicie tego niszczyciela, to ja was ustrzelę, jak tylko będę gdzie trzeba! - straszył cienkim klekotem bocian Dario.

Jeszcze nie minęły wyznaczone Dariem minuty, a już traktem mknęła brygada antyterrorystyczna na sygnale. Zatrzymała się przy kopcu Bociana. Cichaczem przemknęła do wnętrza kopca. Jupitery przenośne oświetliły ogród dariowy i sylwetkę dzika wędrownika. Dowódca brygady otworzył okno norki bocianowej, przyłożył do oka szczerbinkę, by zgrała się z muszką na końcu flinty i oddał strzał w kierunku fauny leśnej.

Dario popatrzył przez okno pięterka swojego kopca i pełen szczęścia skwitował:

- Udało się! Wróg unieszkodliwiony! Podejrzewam sabotaż Kwakaczybis! Sprawdźcie czy dzik nie posiada chipa naprowadzającego, akurat dzisiaj i akurat u mnie. Za dużo tych akurat! To mi podpada pod zastraszanie! - skwitował zdarzenie Bocian Dario i odmeldował brygadę szybkiego reagowania.

Tymczasem uśpiony dzik przemierzał furą ratunkową granice Grodzianum, by rozbudzić się w bezpiecznym lesie okołozoologicznym. Brygada antyterrorystyczna wyniosła go na boczną polankę, by mógł tam dojść do siebie po burzliwej z przytupem nocy.

Kiedy odjechała, ścieżkę do polanki oświetliły długie światłą reflektorów jeppa.

Dwie postaci w ciemności przywiązały dzika do gałęzi i wniosły do bagażnika.

- Ha! Dzisiaj Hubertus! Będzie jak znalazł na wyżerkę czerwonej fauny, jakem Wiercisław Pierwszy, zwany Grizzly!

Wspieraj Szymona Sedno

Wszelkie podobieństwo do prawdziwych postaci i zdarzeń jest przypadkowe