- Nie chcem, ale muszem - pomyślał - Przecież w Terrarium bankructwo zbliża się wielkimi krokami. Po co mi kurna na stare lata pierdzielenie się z dziurą finansową po Kwakaczachbis? Źle mi było w województwie? Kasiora, mało roboty, dużo wolnego. Przekimałbym se do emerytury wojewódzkiej i mi to loto! A tu taka konfuzja, żaden Pomniejszy Okaz tera nie chce wziąć na klatę i stanąć na czele czyścicieli Terrarium. Tylko Łoś Pedro! Znowu ja! - męczył się z własnymi myślami i sam nie wiedział, co począć by termity nie spluwały na jego widok, jak przechadza się po traktach Grodzianum lub uskutecznia wyżerkę u Głównego Restauratora.
- Ja ustawiony, moja klempa też. Ale co tam Terrarium wzywa, trza położyć na szali życia utracone zyski przeciwko własnym słabościom! Tak naprawdę nikomu nie chciał się przyznać, ale miał duża słabość od lat skrywaną skrzętnie. Tylko on wiedział, że co mu w sercu gra i co spędza sen z powiek. Wstał z leżanki, pomiętosił futerko kota i pomyślał, że musi zaciągnąć ostatecznego języka u swojej samiczki. Jakby nie było, to ona kręciła jego szyją, bo w kopcu był małym przytulaśnym Łosiem Pedruniem. Ruszył KarejaStreet w stronę Centralnej Kaplicy Termitów. Biegiem dotarł do Hostelos Starogrodzieńskiego, najnowszego nabytku rodzinnego. Czuł, że musi wspiąć się na wyżyny intelekta politycznego, by dokopać niepokornym i pokazać, że Łoś jeszcze dużo może. A czuł, że jeszcze może i dużo i długo, jak na Grodzianum i Terrarium przystało. Mierziły go jednak codzienne jazdy tam i z powrotem do wojewódzkiego Landu. Chciał osiąść w Terrarium na swoim ukochanym fotelu wspomnień i mieć zaufaną faunę także w Grodzianum. Taką bezkresną władzę i tam i tu. Miał marzenia powrotu na tron terrarystyczny i na swoją zapomnianą świtę, której przewodziłby oddany i usłużny Pawian Laluś.
- Eh, to były czasy! - rozczulił się Pedro - LądoMystTerrarium, Centralna Lecznica, źródła geotermalne, moje świąteczne pepegi... Czuł, że tęsknota wzbiera mu w układzie krążenia i podnosi ciśnienie, jak za młodych lat. Klempa łosiowa ze zrozumieniem przysłuchiwała się jego rozterkom. Pokiwała głową, poklepała po porożu i rzekła.
- Pedro, bierz co dają, ale nie od razu, bo pomyślą, że jesteś pierwszy lepszy. Zabierz Bociana Dario, Żabę Margaritę i Lalusia. Niech odwalają czarną robotę, a ty będziesz jak słońce Terrarium, świecić będziesz ich sukcesami. W razie czego wal, że wszystko co złe, to wina Nosorożca Pisio i Pumy Penelopy. Odchudzoną kasiorę sobie odbijemy. W końcu masz 5 długich roków terrarystycznych! - spuentowała klempa przymilnie trąc swoje nozdrza o łosiowe biodro.
Pedro poczuł silne pragnienie władzy, to właśnie była jego słabość tak skrzętnie skrywana przed całym zoologiem.
- Zawołaj mi tu Ogrodowego Szczekacza Szczura Nożownika z Mojego-Grodzianum, chcę przemówić do termitów. Ja Pedro, nie chcem, ale muszem podjąć się trudnej roli króla w Terrarium dla dobra całej fauny, o swoim nie wspominając.