To wszystko miał już dawno ustawione w pakiet podróżny, ale wyczekiwał odpowiedniej okazji elekcyjnej, by odkurzyć zestaw po wyautowaniu z Centralnego Landu cztery lata temu. Czuł, że jest stworzony do wielkich celów, a nie do najemnej termiciej roboty. Zresztą takiej nigdy nie miał i nie przywykł do wstawania o świcie i kładzenia się o nocy z pazurami urobionymi do krokodylego ogona.
- Dyzio, weź jeszcze na drogę szynkę własnoręcznie robioną, świąteczną, bo tam na obcym landzie słabo karmią - z rozczuleniem żegnała Krokodyla jego połowica.
- Eh do świąt wrócę na urlop i razem ją zjemy! - odpowiedział Krokodyl Dyzio - bo przypomniały mu się minione lata i ciągłe pożegnanki i witanki z samiczką. Czas zadekowania pomiędzy elekcjami był trudnym czasem i już tracił nadzieję, na ponowny powrót na salony. Nawet podupadł na zdrowiu. No ale teraz? Jest silny jak krokodyl nilowy!
- Jakby coś nagle potrzebowała, a ja w Wojewódzkim Landzie, to wal do Gajora Spidi, jak zawsze ci pomoże, bo my ze Specjalnego Landu Dziwolągów jesteśmy zwarci, gotowi i trwamy - dał polecenia samiczce Dyzio i delikatnie cmoknął ją w policzek. Tak, jak to robił onegdaj, w młodości, gdy smolił do niej swoje cholewki z krokodylej skóry.
- Szykuj się Dyzio, już czas. Bryka na kolejnictwo podjechała. Bana do województwa za godzinę odjeżdża, więc streszczaj się bo nie będzie czekać ! - ponaglała Krokodyla jego samiczka.
Zmierzchało. Taxibus podjechał na grodzieński dworzec. Dyzio sprawnym ruchem brał po trzy stopnie, by szybko znaleźć się na peronie. Już słyszał świst bany. Stał tak i żegnał Grodzianum wzrokiem. Jeszcze w siedzibie Jelenia Dudziarza w Magistracie Grodzieńskim, paliły się światła i słychać było okrzyki zwycięstwa. Po głównym trakcie myszoskoczki zbierały banery padłej fauny elekcyjnej i Kozła Polo od mniemanologii geotermalnej. Czuł już powiew wojewódzkiego landu, gdy nagle jakaś łapa z pazurkami dotknęła jego krokodylego ogona.
- Miau! Miau Dyzio - uśmiechnął się od ucha do ucha Kot Czester.
- Helloł Czester! A ty z roboty pędzisz do norki? Co słychać w województwie? - Dumnie wypiął pierś, że fauna go wybrała do wojewódzkiego landu.
- Wiesz Dyzio, no nie udało się załapać, choć wsparcie Pomniejszych Okazów było, ale chyba bana do Poznacity zostanie mi do grodzieńskiej emerytury. - odrzekł Kot Czester nieco zmęczony codziennym telepaniem kolejnictwa
- Powiem ci coś w sekrecie - ściszył głos Dyzio - Nie będziesz już latał codziennie na banę. Łoś Pedro namaścił cię w Terrarium a zaklepał Wiercislaw. Lada moment ogłosi to światu i faunie w zoo. Cierpliwość i poddaństwo zostanie nagrodzone! - jednym tchem wyrzucił z siebie Krokodyl Dyzio.
- Yyyy, yyy, miauuuuuuu - nie wiedział co rzec Czester, bo już się widział na tronie po Pumie Penelopie, z pustą kasiorą terrarium i z burdelem inwestycyjnym na podległych Penelopie kopcach.
Pomachał Dyziowi, gdy lokomotywa ruszyła wagony i ten oddalał się w ściśle określonym elekcją kierunku.
Szedł powoli, nie spieszyło mu się do pustego kopca. Jego myśli krążyły po Terrarium.
- Dam radę, czy nie? Dam! Dam! Mam powera! Koniec kolejnictwa i rannego wstawania na banę. I tylko mu zrobiło się żal Pancernika Mądrali, co znali się jeszcze z Grodu Wiercisława, gdy razem służyli Grizzly, potem bana ich połączyła w wojewódzkiej tułaczce. Biedny Pancernik, ani Rada Starszyzny w Terrarium, ani w Grodzianum i banicja do województwa i tak co dzień, dzień w dzień, dzień w dzień... I nagle go olśniło! Dostał wenę twórczą godną króla Terrarium.
- To nic,że Pancernik wypiął się na Pomniejsze Okazy i do elekcji poszedł z Kretem Pablo. Znam go, tylko on może uzdrowić Centralną Lecznicę Grodzianum, dokończyć inwestejszyn i dać faunie gigalux konowałów, a kasiorę znajdzie nawet w kosmosland! - dumnym krokiem zdążał ku swojemu kopcu i cieszył się na olśnienie terrarystyczne i już miał plan, który miał szanse powodzenia.
Szybko wyciągnął telefonię komórkową, nacisnął na szybkie wybieranie.
- Mądrala, a co byś powiedział? - zaczął tajemniczo Czester.