Nagle trzasnęły wrota. Nosorożec Pisio powolnym ruchem podniósł swe małe, szelmowskie ślepka i spojrzał w przednawę.
- Aaa, to pan. Nie mam za wiele czasu. Zmęczony jestem, ale raz dane słowo, droższe od mojego roga! - powiedział oficjalnie i niedbałym ruchem mikroskopijnego ogonka wskazał mi fotel dla przesłuchiwanych.
- Nazwiska, gatunki, gromady, daty i powiązania?! - rzucił nagle Nosorożec, świecąc mi 200 watami w oczy.
- Hi, hi, hi. Ale cię nabrałem, co Sedno?! Mnie nikt nie wykiwa. Tak się sprawdza z kim masz do czynienia - Pisio był w swoim żywiole.
- No to przeszedłem testa, czy nie? Udzielisz Pisio wywiada, czy olewasz? - spytałem z lekka zniecierpliwiony, bo z Nosorożcem nigdy nie wiadomo co.
- Wal, wal chłopie! Tylko mi pepegów nie szyj, bo specjalistą od nich to jest Łoś - powiedział zgrzytając trzonowcami.
- To jak jest z biedronkami, które Łoś broni własną klatą i porożem? - spytałem od razu z grubej rury.
- Biedronki śmierdzą, jak kloaka zoologiczna i stoi za nią wszech sowiecka mafia - Pisio się podkręcał - Całe zło to biedronki i ci, co je tu rozmnażają i pokrętnie lansują! Kurna, nikt tego nie widzi? Wszystkie transparenta elekcyjne mi poobgryzały! Rozeszło się to po zoologu jak szarańcza! I Łoś się na nich wywidnował do LosSenatos - dodał plując jadem
Skrupulatnie zapisywałem wypowiedź Nosorożca, bo wstawki miał gitne i wszyscy Szczekacze Ogrodowi zsikają się z zazdrości, że to mnie Pisio okazał wnętrzności.
- To jak, Pedro na biedronkach się lansował? Z ich kropek i pancerza zbudował swoje imperium?! -podchwyciłem wątek.
- Strzeliłeś w sedno, Sedno! A taki niegramotny mi się wydawałeś! A tu iloraz inteligencji zoologicznej prawie, jak u mnie, wybitnej jednostki. Prawda jest jedna. Ramonus Gąsiorowaty specjalnie hoduje biedronki, żeby mnie trafił szlag, żeby Pedro błyszczał lakierowaną pepegą! Ale Łoś jest niekumaty i nie jarzy, co Piso może!
- No ale czy biedronki to zagrożenie zoologiczne, czy tylko alergia na owady u Pisia? -spytałem podniecony wywnętrzaniem Nosorożca.
- Pedro widzi blisko, ja widzę daleko. Czy ty Sedno sobie wyobrażasz, jak to paskudztwo się rozmnoży, rozpleni?! Jak biedronki się rozlezą to będzie ryż. Wystarczy, że jedna uciekła i wszystkie mszyce wyżarła! Klęska dla zoologa gotowa! - wpadł w cug oratoryjny Pisio. Stanął na środku swojej norki, patrzył w jeden punkt i myśli same go niosły.
- Widzę klęskę i głód! Pierwsze głodują bociany, bo żab nie będzie, myszoskoczków i siksów. Łańcuch pokarmowy zachwiany. A co to będzie, jak wszystkie biedronki uciekną i wejdą wkażdą dziurkę kopców termitów, ba nawet do Centralnej Kaplicy, bo dokończyć dzieła zniszczenia! To Armagedon dla zoologa! Pomyśleć, że Łoś wspiera biedronki dla trzydziestu srebrników elekcyjnych! A pfe! - Pisio splunął żółcią, bo miał niestrawność łosiową od dłuższego czasu.
Siedziałem spokojnie i pozwalałem mu płynąć. Nosorożec czuł bluesa i widziałem, że powoli wyluzował się. Możliwość wieszczenia o przyszłości biedronek dla zoologa wyzwalała w nim pokłady siły i wiary w to, że on i Żuraw Ziobrzasty są w stanie zahamować ekspansję biedronek i Pomniejszych Okazów. Na pomoc Nosorożcowi przybywały drogą morską z American Land super mocne pestycydy.
- Łosiowi, biedronkom i Ramonusowi Gąsiorowatemu mówię stanowcze nie! Tak mi dopomóż o Wielki Mamucie! Zoo dla fauny, a nie dla insektów, szarańczy i sprzedawczyków!
Dochodziła dwudziesta. Czas audiencji u Nosorożca kończył się. Zwijałem notatki na dzisiejszy odcinek, gdy Pisio spojrzał mi przez ramię.
- Dopisz jeszcze, że kto z Pisiem wojuje, ten z jego roga ginie! Amen