- Kurna boskie te moje trepki! Nikt takich nie ma i nie będzie miał! Na miarę szyte i unikalne w formie i kolorze. Tylko moje! Zdolny jestem, zrobili dokładnie według projekta. Ma się ten wdzięk i styl! - Łoś dumnie założył nabytek na racice i dostojnie przemaszerował w te i we te w norce Pomniejszych Okazów.
Gdy tak się podniecał parą pepegów, co mu się rzadko zdarzało ostatnio, wrota norki otworzyły się z hukiem i jak torpeda wleciała Danica Tarantula. Właściwie to nie wleciała, ale wpełzła szybkimi obrośniętymi i włochatymi odnóżami pajęczycy terrerystycznej.
- Pedro kurna zrób coś w mojej sprawie. Męczę się u Daria, czuję się wykorzystywana przez jego myszoskoczki i na dodatek cichaczem w klopie obgadywana. Wszystkie fauniaki to jeszcze spadek po Kobrze Risto i zdalnie sterowane. Nawet nie mogę w spokoju walnąć mejkapa, bo zara śmichy chichy za odnóżami i mam doła okołomenopauzowego i wciąż walę rynnę po kątach! - żaliła się Danica swojemu wybawicielowi z ristowej niewoli.
Łoś słuchał Danicy jednym porożem, bo cały czas szpykał na ekoskórę pepegów i już widział siebie,jak sunie po kuluarach LosSenatos, a poślednie fauniaki z centrali kłaniają mu się w pas po jesiennej harówce.
- o mówisz, że glisty poristowe cię gnębią, olewają i za powietrze cię mają? Coś poradzimy, na to. Risto ostatnio z Rupertusem dzidami wojują, to im te dzidy stępimy. Niech Kobrę szlag jasny trafi i wylinkę zgubi przedwcześnie z wściekłości - ciągnął beznamiętnie Pedro, nie odrywając łosiowych ślepiów od pomarańczowych sznurówek.
Danica przestała wyć, wysmarkała czułki pajęcze i zastygła w oczekiwaniu.
- Żaba Margeritta wspiera Dario służąc mu poradą i czyni przedstawicielstwo dariowe na różnych balangach termitów, więc jej fotel weterynaryjny w terrarium jest luźny w obsadzie. Tam cię wetknę. Tera ty będziesz dowodzić ochroną weterynaryjną, a masz ku temu ciągoty. Jak jakiś myszoskoczek poristowy ci kłapnie bezczelnie, wyatutujesz. Risto opluje się jadem, ale jesteś poza jego zasięgiem - zadecydował Pedro.
Danica rozwarła swoją jadaczkę i oniemiała z zaszczytu dowodzenia, ale zaraz z niedowierzaniem zapytała
- Na wielkiego Mamuta, zara szczekacze ogrodowi podchwycą i będzie jazda! - nadawała jednym tchem Tarantula.
- Walą mnie szczekacze, wojewódzka sprawiedliwość już niejednego sprowadziła na glebę, więc niech się odpimpają. Ochrona weterynaryjna była zawsze Pomniejszych Okazów, z mojej inicjatywy i ja decyduję kto, dlaczego i za co dostępuje zaszczytu łaski łosiowej - podkreślił mocno swoje miejsce i władzę w Terrarium.
Jeszcze nie skończył rozmowy z Danicą, gdy zadzwoniła telefonia błękitna. Tajna linia Pomniejszych Okazów ze swoim przywódcą stada parzystokopytnych.
- Nie rycz kurka wodna, bo nic nie kumami nie jarzę o co ci loto! Mówię ci, przestań ryczeć histeryczko! Jak mam podjąć decyzję, jak bebłoczesz pod nosem i jęki porodówkowe uskuteczniasz! Ksenia, jasny gwint opamiętaj się Pawico! - krzyknął w mikrofona wkurwiony nie na żarty Pedro
- Że co?! Że flepy watterzoolog zniknęły i Rada Starszyzny nie podniesie na czas łapek za albo przeciw? Walkowerem poleci strumień zoologiczny do kopców termitów? Ja pitolę! No jeszcze tego mi trzeba! Gdzie żeś walnęła papiera do CristalPalac?! - w Łosiu buzowała złość i bezsilność na Pawicę Ksenię, która nadszarpnęła bezmyślnością facjatę Pomniejszych Okazów w Radzie Starszyzny i w całym Grodzianum.
- Jakie akademie w zieleńcach? Jakie rady mądralińskich?! Skleroza przedwakacyjna?! Ty kurna jesteś po to w Radzie Grodzianum, byś pilnowała interesa Pomniejszych Okazów, a nie żebym musiał używać koalicjum by prostować twoje byki. Czy ty kumasz ile mnie to będzie lansa kosztowało?! - odparł Pedro i śmignął słuchawką telefonii.
Był wkurzony i musiał się jakoś rozładować. Podszedł do szafonierki w przednawie i mocno tarł swędzące poroże o wieszaki dla ofutrzenia gości. Im mocniej tarł, tym sprawiało mu to większego relaksa i wyciszał się od kłopotów codzienności grodzieńskiej.
- Same problema z tymi samicami! Jak nie psipsiólka mojej klempy, to spadek poristowy, albo skleroza mądralińskich. Trza z tym zrobić coś, bo przez te samice jeszcze impotencji zoologicznej przed startem do Centrali się nabędę - dedukował Pedro.
Ale nie na długo wyciszył łosiowe wnętrze. Jego wyczulone na odgłosy poroże wychwyciło w korytarzu siedziby Pomniejszych Okazów bocianie cienkie czerwone nóżki... cdn....