2011-06-08 06:45

Zmrożone uczucia

W Terrarium wiało chłodem, podczas gdy za szklaną ścianą kopca dariowego termity smażyły się, jak zoologiczne frytki w głębokim oleju. Ta zimnica, to nie tylko z instalacji klimalux, ale ze zmrożenia atmosfery.

- Dario tu masz program dla siebie na cały czerwiec. Pedro ułożył go tak, abyś mógł się wykazać i pełnić lansa dla Pomniejszych Okazów. Wiesz przeca, że punktowanie dla nas jest ważne, by Łoś na jesieni miał dobre notowania. Twoją siłą spokoju ma mu zapewnić zoo centralne- powiedziała Tarantula Danica, rzucając Bocianowi na biurko rozpiskę obowiązków króla terrarystycznego.

- Daj spokój Danica, kurna oseska widzę późną nocą, samica mi ciosa dziobem wyrzuty, że kran leci, fotel skrzypi, że nie byli my u Ciotki Klotki na imieninach. Za dużo roboty mam, a Pedro wali we mnie swoje potrzeby - zirytował się Dario.

No nie wiem, ale jak spalisz coś, to Łoś ci nie daruje. Zeszmacisz mu wizerunek! - powiedziała ostentacyjnie Tarantula i już wychodziła jak zwykle  na popierdółki do Sitatungi Pierwszej, gdy Dario ją wyhaltował.

- A ty gdzie, robota czeka, sam wszystkiego nie pociągnę. Zgodziłem się na twój powrót, żeby Łosia zadowolić, ale nie na opierdalanie się moim kosztem - twardo sprawę postawił, co mu się rzadko zdarzało, bo bojący i strachliwy był od bocianiątka.

- Phi, chyba lecisz w bambuko Dario! Mój król to Łoś, a tyś organ zastępczy. Nie po to pedrowa ekipa w terrarium została ulokowana, by tobie robić dobrze, ale po to by Pedro miał komfort wpływu i dobre grunty jakby co, na jesieni. Se możesz rozkazywać! - bezczelnie rzuciła, pewna siebie Tarantula - Spadam, dzisiaj już mnie nie będzie, bo mam wyjazda do wojewódzkiego zoologa szukać stroja kąpielowego na urlopa w Africaland. Radź sobie sam!

Danica nie czekając na pozwolenie wyjścia, trzasnęła drzwiami podkreślając swoje wpływy pedrowe i wyższość lokalizacyjną nad bocianem, w misternym planie łosiowym.

Dario został sam. Sięgnął po mineralwatter, by schłodzić rozgorączkowane wnętrze. Rozluźnił zwis szyjny, bo po monologu Danicy, jakoś zrobiło mu się duszno. Czuł, że pewna niewidzialna pętla poddusza go od środka. Ale plan miał napięty. Odsapnął nieco i sięgnął po telefonię.

- Królik Białasek? Czytałeś elaborata  na temat wpływu zorzy polarnej na prokreację termitów w obrębie naszego zoologa? Czas leci, trzeba znaleźć uzasadnienie dla zmniejszenia liczby godzin dla mądralińskich w zieleńcach podległych terrarium, a zwłaszcza ograniczyć liczbę zieleńców dla tych co wolno kumają. Kasiory brak, to cięcia trzeba robić a i mieć rezerwę na lansa wyborczego - zagaił Dario protegowanego przez koalicjum ze Specjalnym Landem Dziwolągów.

- Chyba żeś ocipiał! Już mam się zagłębić w lekturę?! Przecież dałeś mi to pół roku temu. Musi swoje odleżeć, nabrać mocy. Poza tym czuję się zbyt obciążony! Nie spodziewałem się takiego nawału roboty! W Grodzianum miałbym na to cały zoologiczny rok, więc się dostosuj, bo naskarżę Kogutowi Zenkowi i szepnie słówko Łosiowi - prawie zaszantażował Bociana Białasek.

Tego Dario było za wiele. To już druga w tym dniu potwarz królowi Terrarium. Coś z tym chciał zrobić, dojrzewał do starcia z Pedro, ale coś go hamowało.

Usiadł w wygodnym fotelu i z lekka pobujał się, by znaleźć odpowiednie wyjście z sytuacji.

Automatycznie jego skrzydła złożyły się w modlitwie i poczuł wielką więź z Mamutem.

- O Wielki Mamucie, spraw by mnie jak króla cenili, a nie jak kukiełkę łosiową. Ja tak się staram, a tu kicha! Czuję całym sobą, że rządzenie odbywa się poza mną, a ja świecę tylko dziobem i toruję centralne zoo Pedrowi i etata  jego świcie. Wybacz mi Mamucie, że uległem! - rozmawiał w myślach z własnym sumieniem.

Gdy samotnie oddawał się codziennej łączności z przywódcą duchowym zoologa i wszelakiej fauny, nagle otworzyły się wrota i weszła sikorka od Skarbnicy z przelewami do zatwierdzenia.

Dario schwycił długopisa i automatycznie stawiał parafki do wypłaty.

- Kurna, co to jest?! - podstawił pod nos siksy polecenie przelewu.

- Jak to, co? Normalnie kasiora dla Innowacyjnej Lipy i Zobera, wszystko zgodnie z umową, jak co miesiąc. Zapłata za lans u szczekacza netowego! - odpowiedziała sikorka robiąc zdziwioną minę, że dopiero teraz Dario zaskoczył.

- To, to my z kasiory terrarium płacim Zoberowi i to od dawna? To terrarium nie jest takie cacy, tylko polukrowane i ja nie jestem perełką Pomniejszych Okazów tylko jablonexsyf? - Dario zbladł i zimny pot zlał jego czarne lotki na skrzydłach. Poczuł  własną niemoc....

- Siksa, niech przyjdzie do mnie Żaba Margeritta, ino migiem!

- Nie ma! Pojechała szukać godnej Łosia  łyżki, którą można walnąć złotolem i zabukować jako główna nagroda w konkursie warzenia  strawy elekcyjnej....

Wspieraj Szymona Sedno

Wszelkie podobieństwo do prawdziwych postaci i zdarzeń jest przypadkowe