2011-06-03 14:21

Zoberowe urodziny

Zober wyciskał swoje futro z wszelakich insektów zoologicznych. Stanął w przednawie, tuż przy lustrze i za pomocą drzazgi wydłubał resztki banana z uzębienia.

Musiał być piękny, czysty i pachnący. Dziś Chomik Polikarp wali mu imprę okołourodzeniową w Mrocznym Okręgu Kumoterstwa.

Gdzie jest pomada na ofutrzenie, trza przylizać resztki ondulacji - pomyślał i nerwowo szukał pudełka z szarą maścią na porost kłaków gorylowych.

- Jest w łoterklozet obok moich sztucznych rzęs! - darła się z garkuchni małpowa zoberowa.

Zober podreptał do ustronnego miejsca i najrzał pomadę. Jednym ruchem walnął kleistą maź na ofutrzenie, splunął na łapę i przyklepał.

- Taaa, jaki jestem powabny! Nawet w metryce mi lat ubyło! Uff, trzeba się ewakuować do Polikarpa. Już czas - spojrzał na cebulę dziadkową, co to w spadku zoologicznym dostał i pędem rzucił się do drzwi.

W siedzibie Mrocznego Okręgu Kumoterstwa, Chomik witał go, jak króla ogrodowych szczekaczy.

- Siema Zober! Siadaj na trona. Za pozwoleństwem Wiercisława, Pancernika, Bociana Dario i Łosia Perdo my tu dzisiaj full wypas imprę ci uszykowali z wdzięczności za dobry lans wszystkich i każdego z osobna. Szczekasz poprawnie, to i wdzięczność królewska! - zagaił Polikarp i mrugnął dwuznacznie, że to tylko oficjela, potem będzie lepsza balanga.

Zober usiadł na honorowym miejscu. Oseski stopnia podstawowego i średniego produkowały się jak mogły.

- Sto lat, sto lat! Niech żyje nam Zoberek-brat ! Kto Zobera nie szanuje, tego władza zadołuje! Sto lat, sto lat! - piały nieopierzone samiczki z FinesiaBand, a inna dziatwa im wtórowała.

Goryl Zober wzruszył się bardzo. Walnął rynnę urodzinową, choć goryle nie ryczą tak łatwo i na zawołanie.

Polikarp objął swoim chomiczym ramieniem wolne media zoologiczne i rzucił szeptem do ucha

- Wiesz Zober, jest git, a będzie jeszcze lepszy git. Wsłuchaj się w króla Grodzianum, w jego potrzeby, przymil się Dario z Terrarium, pogładź Łosia, Dyziowi jakąś odę klapnij przed reelekcją do Centrali, połaskocz ego Koguta Zenka i pogiglaj Wiewiórę Luko. A mlekiem i miodem popłynie życie Innowacyjnej Lipy - radził Gorylowi Polikarp - kasiora popłynie strugami, a ty okrzyknięty będziesz najznamienitszym z gryzipiórków zoologicznych. Łapka łapkę, czy cóś tak...

Klata Zobera podnosiła się wraz z każdą pochwałą, którą władza zoologa waliła mu kłapaczką Chomika. Duma go rozpierała, że on tak kochany jest i doceniany przez wszelakie zwierzaki dużoznaczące.

Spojrzał na wiecheć urodzinowy i prawie zawył z zachwytu

- Och dziadzi Zoberowy! Jednak dobrze żeś mi radził na osiemnastkę, żeby jak ciele pokornie dwie matki ssać! To się kurna opłaciło i długo będzie opłacać na moją pomyślność! Jestem najlepszy, najszybszy i najbardziej wyklinany wejściami! - rozczulił się na dobre Goryl.

Oseski jeszcze tyniały przed Zoberem, jeszcze produkowały swe możliwości i umiejętności zdobyte w Mrocznym Okręgu Kumoterstwa, gdy Polikarp mrugnął porozumiewawczo do Goryla.

- Zara spadamy na balangę dla Tajnego Bractwa. Łącznik donosi, że wyżerka cateringowa już gotowa, popitka się mrozi i wszystkie zwierzaki czekają, by łyknąć zdrowie Zobera! Nie daj im więcej czekać, bo fauna głodna to zła. A jak nie sfazowana, to lepiej nie gadać! - nadawał Chomik.

Zober schwycił się za pulares waluty zoologicznej, co by uiścić koszta wyżerki. Tak dla picu, nie dla zasady. Polikarp wstrzymał jego łapę sięgającą kieszeni słowami

- Daj spokój Zober, my tu sobie poradzimy. Jakoś ze Strusiem Georgio rozpiszem wydatki w celebrę dni Grodzianum i inne takie. Bilans zawsze nam się zgadza, od lat, na wieki wieków.

Polikarp i Zober szli przez korytarze Mrocznego Okręgu do sali tajnych balang wyłącznie dla wtajemniczonych. Chomik nacisnął klamkę i..

Zober, Zober ty gorylu, stary grzdylu! Lej gorzałę do kielicha, przy nas zawsze pełna micha!

Wspieraj Szymona Sedno

Wszelkie podobieństwo do prawdziwych postaci i zdarzeń jest przypadkowe