2011-04-22 05:55

Ale jaja

Czuł, że siły go opuszczają. Czym więcej go fauna atakowała, tym więcej popadał w wiosenną deprechę. Nie cieszyła go ani trawka zielona w zoologu, ani żółta kwietniowa flora.

- Na Wielkiego Mamuta, w życiu żem nie skapował, że tak trudno królować w Terrarium. Jak mnie ta fauna nienawidzi! Zupełnie jak Kobrę Risto! A tak mnie wielbili, jak byłem jego cieniem -przypomniał sobie jeszcze nie tak dawne czasy, kiedy mógł się schować za wylinką ristową.

- Już wiem. Nie trawią Łosia Pedro, to tera plują na mnie. A ja taki dobry, spokojny i oddany jestem! Kurna, nie spodziewałem się po faunie  noża w plechy! A wszystkie termity kochają ponoć bociany! To dlaczego Daria nie? -był pełen żalu i rezygnacji wewnętrznej.

Usiadł w swojej szklanej norce, przy coolbiurku królewskim i wcale mu się nie chciało wracać do bocianowej. Akurat przed Wielkanocą zoologiczną  jakoś mu się nie spieszyło do trzepania dywanów i glancowania polepy.

- Eloł Dario! Idę do swojego kopca. Tyle wyżerki trza ochędożyć na weekend. Nie mam czasu więcej ci doradzać, spadam do się - powiedziała przez otwarte wrota Tarantula Danica, poprawiając włochate odnóża pajęcze.

- Słuchaj Danica, zostaniesz jeszcze. Taka jest moja wola królewska -powiedział jasno i wyraźnie Bocian Dario, patrząc jej  prosto w czułki.

- Ty mi tu nie będziesz rozkazywać Dario! Łoś mi zagwarantował doradztwo w wąskim zakresie pigularskim. Jak cię będzie rwać skrzydło od reumatyzma terrarystycznego, to mam ci zalecić końską maść i finito. Z resztą se poradź sam, po  uprzednich wskazówkach najznamienitszego Łosia, oby rządził wiecznie! - odszczeknęła Tarantula z dużą dozą pewności, której pozbawił ją nie tak dawno Kobra Risto i ZetGieiPół. Trzasnęła wrotami, by podretuszować swoją rolę  w Terrarium i pokazać, kto komu i dlaczego.

- Niech więc zatem przyjdzie do mnie Pliszka Justynianka. Trzeba wysłać wici do wojewódzkiego zoologa, aby jednoznacznie na prośbę Pedra, Pomniejsze Okazy utarły nosa Rupertusowi, Kobrze i poplecznikom Nosorożca Pisio w sprawie zieleńca dla niedążających osesków. Kasiorę trza na wybory jesienne gromadzić dla Łosia, a nie walić w oseski - powiedział jednym tchem Dario i sam się zdziwił, że udało mu się wyłuszczyć problem bez owijania w to i owo.

- Nie ma. Już dawno poszła. Bigosa warzy, jaja maluje i mazurki piecze! Teraz ma myśleć o robocie, jak święta za pasem?! Dario, czy cię pogięło?! Zapomniałeś chyba po co my tu z Pliszką są w Terrarium? Łoś powiedział, Dario ma mieć wianek samic w koło, bo jako bocian samice termicie obsługuje przynosząc im w tobołkach spełnienie macierzyńskie, więc my to ozdoba twego lica. Na robotę nie licz. Dosyć się nachapałam za Risto. Teraz mam mieć święty spokój, byle Łoś się do centralnego zoologa zahaczył - powiedziała Tarantula na odchodne i szybko się odmeldowała, nie czekając na reakcję Bociana Dario.

Zapadła cisza. Dario męczył się ze swoimi myślami i był bliski załamania.

- No tak. Koalicjum  ze Specjalnym Landem Dziwolągów dało mi Białaska, co wiecznie ziewa i marchwią zabija nudę, olewając robotę. Łoś mi tu Żabę Margaritę wcisnął, Sitatungę, Pliszkę Justyniankę, Tarantulę Danicę, a przecież nie dla mojej pomocy chyba, tylko dla swojego elekcyjnego plana. Całe Terrarium i Grodzianum boki zrywa, że Kogut Zenek mądrzejszy i ważniejszy od  Daria. Jaja sobie ze mnie walą wszyscy razem i z osobna. Na dodatek jeszcze wtopa z asystentem asystenta od asystentury terrarystycznej Żbikiem batorskim, co to zieleńców nie kończył, jak na świtę królewską przystało. Kurna ja już nie mogę... - rozpłakał się w samotności Bocian, czując, że został wystrychnięty na dudka. Ale jeszcze wziął się w garść. Jeszcze nie mazał się, jak w zieleńcu stopnia podstawowego bywało. Schwycił za telefonię i błyskawiczną linią  zwarł się z Perdo.

- Tu Dario, kle,kle, kle o wielki majestacie, największy królu wszech czasów, oby twoja gwiazda wiecznie świeciła na firmamencie centralnego zoologa lub tu w terrarium, jeśli coś nie wypali -zaczął usłużnie Dario.

- Coś za mało przekonująco Bocian, czuć lekkie zawieszenie bocianiego klekota. Czyżbyś mówił co innego, a co inne miał na myśli? - wtrącił Łoś odkładając świąteczne pepegi pod fotel.

- Łosiu, daj mi więcej samodzielności, nie chcę być kukiełką i weź mi z oczu te samice, bo  wodzą mnie na pokuszenie, a do roboty się nie garną - prosił Bocian.

- Te Bocian, jaja sobie robisz? Za pisanki się weź! Postanowiłem wszystko przed twoją elekcją. Sam wiedziałeś w co wdepnąłeś. Tera siedź cicho. Wykonać. A życzenia wielkanocne dla mentora i mądralińskiego, to gdzie? - powiedział wzburzony Łoś Pedro.

...Dzisiaj z rana bez
gadania bierz się do
jaj malowania. Maluj
wszystkie bez wyjątku
i te z majtek i te z wrzątku...

Wspieraj Szymona Sedno

Wszelkie podobieństwo do prawdziwych postaci i zdarzeń jest przypadkowe