Zober usiadł w swojej szczekaczowej nawie i główkował, jakby dodać sobie prestiża i splendora osobistego.
- Psiakrew, jutro muszę zostać wybrany! Taka okazja już się nie trafi w Tractum Godzianum. Ja wielki następca w Organizejszyn Turistzoo, muszem, chcem i potrafiem - odczyniał codzienne czary-mary zoberowego woo doo.
Wziął notesa szczekaczkowego i nerwowo przekładał kartki zapisane drobnym maczkiem.
- Krokodyl Dyzio? Tego się urobi na moją kandydaturę. W końcu to Specjalny Land Dziwolągów. Lansa im walę, łapki poniosą za mną - odkreślił pewne poparcie.
- Terrarium też mi przychylne. To co chcą, zawsze im zamieszczę i dodam punkta konkreta od siebie. Blokadanet była dla niepoznaki, aby kropkowanych uciszyć, a nie moja ukochaną Lipkę. Będą za mną na bank - zacierał łapy,że już ma w ich zasięgu, to na co czekał. Chwałę, prestiża i wpływy. A może nawet wrota otwarte do układów grodzieńskich. Rozmarzył się, już widział swoją facjatę na imprezszoł, jako niezastąpionego i najważniejszego.
- Narybek Dziwolągów zrobi co każe Dyzio, zawsze im dawałem patronata szczekaczkowego dla jarmarka archeoklamoty, więc nie będą przeciw - dedukował po swojemu Zober.
- Restauratory grodziańskie i agrozoologiczne skanseny miały zawsze upusty lansa, więc czas odwdzięczyć się i mnie popchnąć na fotela Turistzoo - analizował listę dłużników.
- Siedziba Wiercisława? Tu stówka poparcia. Tyle lansa przed reelekcją Grizzly nie było nigdzie, jak u mnie. Każdy ruch, każde miejsce, gdzie przebywał Wiercisław pokazane, wychwalone i wypieszczone, jak chciał Mądrala. Annaberska też waliła hymna, więc stówka jak nic - cieszył się i rósł w siłę, licząc na to, że jest coraz bliżej schedy Tractum Grodzianum.
- No to ostały się myszoskoczki, co po Centralnej Kaplicy Termitów oprowadzają i sikorki, co autojebusami rozwożą po zoologu i innych landach. Ale ich przebicie jest żadne. Chociaż mogę co niektórym za poparcie dać więcej roboty i kasiory... Liczy się układ, a ten układ to jest za mną - Zober był prawie pewny zwycięstwa w głosowaniu.
Pełny optymizmu ruszył na ziomowo-wiosenną przechadzkę. Szedł głównym traktem Grodzianum i duma go rozpierała i wizja korony Organizejszyn Turistzoo. Stanął naprzeciw jej siedziby. Popatrzył z radością na norkę w samym centrum zoologa i to za symboliczną kasiorę dla Sroki Baśki, za sprawą sponsoringu wiercisławowego.
- Taaak. Tu będzie supercool! Którzy szczekacze mają norkę centralnie? Nikto! Tylko Zober będzie miał! Trza umieć zadbać o siebie matoły! I królowie będą mieli blisko na lansa i połączę dwa w jedno. Dobry jestem, kurna. Szlaki przetarte i droga świetlista! Ja, kreatywny Zober TuristzooKing. Jak to kurka wodna brzmi dostojnie! - pomyślał za głośno, bo przechodzące oseski z zieleńca stopnia podstawowego pokazały mu kuku na muniu i chichotały za jego owłosionymi barami.
Ale miał to w zadzie. Najważniejsze było przed nim. Musiał jeszcze obkolędować wszystkich, by nie zapomnieli, kto najbardziej zasłużył na tron. Czasu nie miał wiele, ale dla korony poświęciłby wszystko. Chęć królowania i norki w centrum zoologa odbierała mu apetyt. Ale biba po zwycięstwie zrekompensuje mu wszelki stres.
- Centralny Restaurator Grodzianum? Trza kolacjum walnąć po zwycięstwie na moją cześć. Dużo, dobrze i z procentami! Po królewsku z królami zoologa!