2011-02-08 07:10

Lekcja stylu

W Specjalnym Landzie Dziwolągów sikorki rozdawały zczerwnieniałej faunie pisaki, zeszyty i gumki-myszki. Odźwierny jastrząb mocno walił ręcznym dzwonkiem, oznajmiając rozpoczęcie lekcji.

 - Towarzysze! Dziś zaczynamy lekcję dobrego tonu w polityce zoologicznej! Mamy dawać przykłada, jak gadać pod publikę fauniastą, co by nie wkurwiać prawoskrętnej. Mamy dawać przykład, jak się z glancem spierać, a swoje robić - powiedział do zebranych Kogut Zenek, pazurem przekładając kartki w dzienniku Wieczorowego Uniwersytetu Majaczących Lawirujących.

- Zenuś, czy można powiedzieć do Pisia Nosorożca: spieprzaj dziadygo kaszalotowy, ty zwało kilosów i kwakaczowy rogu stępiony? - zapytała Wiewióra Luko.

Wśród uczniów koguta Zenka rozległ się chichot i poleciały po klasie skobelki, ryżowe plujki.

- Cisza bracia! Luka zadał ważne pytanie! Nie wolno obrażać i eskalować obraźliwości. Ja Kogut, co mam do czynienia nie tylko z fauną prawoskrętną, ale z termitami w obszarze Grandotwórczych Mleczarzy wam mówię: lukrować, podpuszczać, udawać Wersala, a swoje klepać, byle ze skutkiem - odparł Zenek wielce zadowolony, że w klasie Dziwolągów cisza nastała, tak ciekawie wykładał.

- Luka, do Pisia trza sposobem. To, coś chciał mu walnąć z grubej rury, można zawinąć w pozłotko i będzie super. Przyjemniej zabrzmi: Drogi Nosorożcu, pełen wigoru, wiedzy kompetentnej, czempionie lotki i wierny uczniu nieodżałowanego, wielkiego Kwakacza numer 1 i Jaśnie Oświeconego Kwakacza Bis, śmię pokornie zwrócić uwagę, że błądzenie jest rzeczą fauny i współczujemy ci. Jak możemy ci pomóc, byś powrócił na jedynie słuszną drogę? - wskazał elegancką wersję opierdalanki.

Bóbr Jack, co to w Radzie Starszyzny nie odstępuje na krok Sępa Enrico, odezwał się niespodziewanie.

- Dobra Kogut, ale jak zachować kulturę, jak Leniwiec Ricardo bełkoce i sam nie wie o czym. Kurna, tego nie idzie słuchać, a co dopiero trawić! Dobrze, że Kreta Pablo wymiotło. Prawie żem stracił siekacze od zgrzytania na jego widok. Puma Penelopa zawsze się wyrywa z ryciem pod Wiercisławem. A my mamy mu zapewnić przekimanie reelekcji. Ja już nie mam siły! - powiedział Jack, przypominając sobie niejedną komisjum w Grodzianum.

Kogut Zenek wziął w pazur wskaźnik belferski, nastroszył ogon, potarł grzebień i żabocik koguci. Przedreptał dwa razy szerokość klasy zoologicznej i po chwili zastanowienia odparł

- Puma jest samicą. Tego nie da się podważyć. Trza Penelopie głęboko patrzeć w oczy, posyłać ukradkiem oczka, delikatnie pieścić jej futerko powłóczystym spojrzeniem. Zmięknie i już nie będzie drażnić Grizzly. Enriko, to twoja działka! Zaczynasz od marca. Walnij jej wiecheć na dzień samiczek i obcałuj  łapkę. Stopnieje, jakem Zenek! Acha, nie zapomnij jeszcze rzec: Pumo, najmądrzejsza z mądrych, pierwsza z pierwszych, jestem pełen podziwu dla twojej troski. Oszołomiłaś mnie urodą i doświadczeniem. Ona to uwielbia! - spuentował Kogut. Zaschło mu w dziobie. Sięgnął po wodę z saturatora, która nieco schłodziła mu wnętrze. Bardzo czuł się wyeksploatowany tą lekcją etyki w  siedzibie Specjalnego Landu Dziwolągów. Czuł się dumny, że narybek i stara gwardia go słuchała, bo rozpływał się gdy mógł być na szczycie.

Dzwonek kończący lekcję wyrwał Zenka z samouwielbienia nad swoją osobą. Czerwona fauna pośpiesznie pakowała do tornistrów kredki, zeszyty i inne akcesoria szkolne. Powoli prowizoryczna szkółka Wieczorowego Uniwersytetu Majaczących Lawirujących zamierała wraz z nastaniem zmroku.

Kogut Zenek był bardzo zmęczony. Nawet nie przywidywał, że rola belfra od sauvra viwra może go tak wykończyć. Już szykował się do wyjścia, gdy zadzwoniła telefonia.

- Dżazuu, kto mnie gnębi wieczorem? Chcę do kopca i kimę uskutecznić- pomyślał odbierając rozmowę.

- Eloł! Jak to kurna nie wiesz? Zapomniałeś jak to się robi? Uczyć starego towarzysza? Popuść ich niech sobie sami skaczą do gardła. Ty z boczku kibicuj jednym i drugim. Wyrżną się sami. A my z mina pawia, jak zwykle z zoologiem! - Zenuś wyłączył telefonię i podreptał do swojej norki. Jutro czekał go ciężki dzień. Musiał tak ogłupić Bociana Daria i Łosia Pedro, żeby wykonał się plan Dziwolągów. Sztukę urabiania bowiem, opanował do perfekcji.

Wspieraj Szymona Sedno

Wszelkie podobieństwo do prawdziwych postaci i zdarzeń jest przypadkowe