- Słuchaj no, Dziobaczku. Musze mieć cool nawę. Przeca żem zostawił w Terrarium amerykańskie zoo, a tera mam skisnąć w ośrupanym gabinetroom? Moje ego tego nie przeżyje. Wysychają mi przez to gruczoły jadowe - powiedział z wyrzutem chwili do swojej wiernej, prawej ręki, co mu stołek trzymała w lecznicy przez poprzednią elekcję.
- To, to co robim o wielki Risto? Nawę konferencyjną będziem uskuteczniać na twojego gabineta kobrzastego? - powiedział nieśmiało i jak zawsze cicho Dziobaczek
- Nie całkiem. Byłeś lojalnym podnóżkiem Kobry, więc się podzielę z tobą. Nawę konferejszyn podzielim na dwie dla nas. Jedna mniejsza dla ciebie, a ta większa część dla mnie. A konferejszyn tak mało, że mogą być w mojej archaicznej norce - odparł Risto
- Muszę mieć luksusa pracy, a nie japanminiatura! - dodał z lekkim uśmiechem, bo jawił mu się gabinet skserowany z nowej siedziby Terrarium.
- A mój królewski fotel? Trza pomyśleć o przyszłości. Specjalny Land Dziwolągów omamił Pomniejsze Okazy i do jesieni słać im będą umizgi. Brrrr, kurna, jakie to odrażające. Cofka mi się uskutecznia - pomyślał o mezaliansie zoologicznym, jeszcze nie tak dawnych sojuszników w obaleniu Wiercisława i jego świty.
- Co za amator z tego Łosia! A co on sobie myśli, że nadal będzie w centralnym zoologu?!Bo co, bo Krokodyl Dyzio tera jest przyklepany z Pedro, Grizzlym i Kogutem Zenkiem? - snuł rozważania Risto.
Drużyny mrówek z ochotniczych brygad malarskich glancowały polepę, ściany i sufita nawy ristowej, by detronizowany mógł przypomnieć sobie w ekskluzywnym otoczeniu roboty weterynaryjne. Kobra czuł się zmęczony dozorowaniem remontu. Wziął swą tajną teczkę i ruszył do pancervolvo. Jego wylinka kurczyła się z głodu i wypadało pokazać się samicy w domu na wyżerce. Gdy zmierzał do mobila, poczuł wibrato telefoni komórkowej.
- Risto. Jakże jesteście punktualni! Tylko gratulować! Cenię obowiązek i odpowiedzialność.
A kiedy się przekłada z centralnego zoologa na Grodzianum, to będę chwalić i motywować -wazelinił rozmówcy w mikrofona.
- Owszem, to na pewno im pomiesza szyki. Szanse są wielkie. Już widzę Łosia Pedro, jak mu kopara opada. A Dyzio? W jąkawkę przejdzie! Najgorzej to trawić będzie Nosorożec Pisio. Ten to zamacha będzie szukać i krecią robotę uskuteczniać. Mam to w ogonie! Wchodzę! - podjął męską decyzję, bo nie miał nic do stracenia, a do zyskania ciągłość władzy i jej wielkość.
- Jak prosicie, to się zgadzam. Będę kandydować do centralnego zoologa z waszego poparcia. Tak, tak ani na lewo, ani na prawo. Nowe centrum, Bo Przecież Jest Najmądrzejsze! - odparła Risto, bardzo podniecony wizją podnoszenia ogona za centralną kasiorą. Wtedy pokaże podupadłej faunie ze Specjalnego Landu Dziwolągów i Pomniejszym Okazom oraz Nosorożcowi Pisio, co można zrobić dla Grodzianum, gdy się naciska guziki w centralnym zoologu.
Zbliżył się do mobila. Włączył silnik, chodził jak zwykle cicho. Miał lekki skurcz ogona z głodu. Musiał pokazać się samicy w norce na wyżerce, ale był tak podniecony propozycją jesiennej elekcji do centrali, że ściskało go w dołku jeszcze bardziej.
Marzył o wielkim wejściu do centrali z pomocą partii pokwakaczowej. A wizja jawiła się dość realnie. Risto podbudowywał się wewnętrznie i nieśmiało uśmiechnął się do siebie. Czuł, że boczny tor może okazać się autem, z którego padnie bramka.
Zrobił sobie przejażdżkę po Grodzianum dla relaksa. Mijając Ściemę To Dziką mignął mu Bażant Resztka goniący kotka-gniotka, co to straszył Daria i przypominał mu smutne bocianie dzieciństwo spowodowane brakiem myszy i głodem wiosennym.
- Taaak. Trzeba się ewakuować wyżej. Nic tu po mnie. A swoją drogą, jak wielką traumę z powodu kotka musi mieć Dario, że kazał Bażantowi stwora wyrzucić? Syndrom miauczenia, czy obrona nieskalanego majestata króla terrarystycznego? Ale wiocha, kle kle kle! Bocian się boi futrzastego?! A to numer! - Marzył mu się parking dla pancervolvo w centralny zoologu osłupkowany, jak w Terrarium wyłącznie dla niego. Marzenia są po to, by je spełniać. Risto, odetchnął głęboko i z piskiem opon oddalił się.