2011-01-10 06:35

Zegar tyka

Kozica Agnes czuła się nieswojo. Pierwsze sprzątanie w Terrarium przeżyła dzięki okresowi ochronnemu przed odstrzałem. Koła Łowieckie w zoologu zapewniły jej nietykalność w czasie rozrodczym dla parzystokopytnych samic.

Tym razem plany rozwojowe miała inne, ale strach przed  podmianką  w promoband  terrarium wymusił inny schemat dbania o własne kopyta.

- Milion pięćset sto dziewięćset! - krzyczała z całej epy, jak myszosokoczki  wystawiły czasoumilacz  Łosia Pedro  na pomoc dla osesków  z lecznic weterynaryjnych, z przypadłościami okołosikaczkowymi.

- Kupujcie, kupujcie. Licytujcie, licytujcie! To najlepszy czasomierz umilający od Pedro! Jaki piękny, złoty, stylowy! To cacko jest niepowtarzalne i cenne dla Łosia, niepisanego króla Pomniejszych Okazów w Grodzianum! O dzięki ci Wielki Mamucie za tak wrażliwego i dobrego króla! Wiwat Pedro i jego dobre serce! - Beczała cienkim kozim głosikiem, tak, by wszelaka fauna zgromadzona w przeddzień  World Orchestra Help Christmas w FiveClub wiedziała, czyjego fanta kupować, by mieć dobre notowania.

- No, no...Ale Agnes do roboty się wzięła. Takie bezinteresowne promo po godzinach  Łosia Pedro, w fotoszopie przez Kozicę? Czuć prowokacją. To prawie czynne uczestnictwo w Pomniejszych Okazach albo umizgi do Łosia, co by się ostała. Wyniuchała pismo nosem, że  dziobem Bociana Dario, Pedro  może ją wyautować  - szepnął gołąb pocztowy do sójki.

- Hi,hi,hi! Dobre! Przeca Kozica jest do bani, nic nie umie i jest cienka jak tfyst, to se musi punktować, żeby jej nie wymietli - zaszczebiotała sójka.

- Tyż prawda! Skoro za  Czarną Wdowę Evitę walą Ryjówkę Justyniańską, to nie dziwota. Wszak tylko umie pazurki  chędożyć w różnych kolorach, na blask których Łosiowi Pedro świecą się ślepia- uzupełnił gołąb pocztowy - Ehh, miało być tak dobrze, a jest dupowato i pedrowato.

Niedzielę w Grodzianum opanowały termity zbierające kasiorę na oseski. W ŚciemieToDzikiej ruch był spory. Bażant Resztka walcował przy dźwiękach akordeona, Kapelusznik bez  Cylindera  zachęcał do sypania kasą na zbożny cel.

- Eloł Dario, weź mnie - podmawiała się Pawica Ksenia, gdy usłyszała znaną melodię i szpyknęła kamerę ogrodowych szczekaczy.

- Pewnie pójdzie w migawkach w centralnejtv, zawsze cosik - dodała w myślach.

Dario ruszył w tany z Ksenią, nie patrząc na Kangura Gienę i jego pierworodnego z samiczką.

- Ach Ksenia, jakaś ty lekka w tańcu, jak się łatwo prowadzisz. Z tobą mógłbym przetańczyć całą noc - szepnął do uszka Pawicy.

- Dario, czego się robi dla Pedro, pfuj, osesków! -poprawiła się Ksenia, wysyłając uśmiech do obiektywa.

- Babinką-starowinką niedługo będę, to dla wnuków się przyda aktywność! Trza myśleć przy okazji lansa o następnym pokoleniu w Grodzianum. Kurna, jak ten czas leci! - dodała wzruszona, pomyślawszy o sobie pchającej mercabenz z przychówkiem jedynaka, Kangurka Juniora.

- Coś nie widać ani Specjalnego Landu Dziwolągów, ani świty wiercisławowej. A kasiory mają tyle, że nie jedną lecznicę weterynaryjną by uratowali - zagaił Hipopotam Klaus, samca Kseni, Gienę.

- Grizzly się hibernuje, Pancernik ma dolinę z  wewnętrznej pustki uczuciowej i katarówę po koncercie w Centralnej Kaplicy Termitów. Reszta w kopcach siedzi po reelekcji i jeszcze nieotęchła z oparów świętowania - odpowiedział Kangur Giena.

- No tak, no tak! Wiercisławowi lans już nie potrzebny. Fauna go wybrała, więc teraz może kimać w gawrze. To widać, słychać i czuć - podtrzymywał rozmowę Klaus, gdy Ksenia śmigała z Dario po polepie Ściemy.

Dochodził wieczór. Temperatura w Orchestra Hepl Christmas wzrastała. Kasiora dla osesków rosła w miarę zbliżania się do finału.

Bocian Dario klekotał radośnie na boki, gdyż udzieliła mu się atmosfera sukcesu. Chciał takiego dla siebie w Terrarium. Czuł, że jest do sukcesa stworzony  i klata mu rosła i czuł, że może dużo, a nawet więcej. Nagle poczuł w kieszeni pod lewym skrzydłem  niewielkie wibratto telefonii komórkowej.

Dyskretnie wyszedł, by na osobności odebrać rozmowę.

- Witaj Pedro. Wszystko się kula, jak ustaliliśmy - meldował Bocian, prawie na baczność, choć Łoś go nie widział w ciemności, ale już mu tak pozostało od dawien dawna.

- Wiem kurna, że mój  czasoumilacz, to twój  z kominka kopcowego. Ale com miał zrobić, jak dałeś pierwszy.A my załoga, działamy zespołowo. Ty czasomierz to i ja czasomierz. Ale moja bocianica w kopcu nie miała godnego Terrarium, więc podebrali my od ciebie, tak na pożyczenie - tłumaczył się zawile Dario.

- Dobra, dobra, jakoś to załatwię. Najwyżej nie będziemy podbijać ceny i nikt go nie weźmie. Wróci do twojej klempy, jak to rodowa pamiątka. Żeby nie ryczała, że ślubne prezenta łosiowe  wystawiono  bez jej zgody - obiecał Bocian.

- Kurna, po co ta Agnes wczoraj wtopę waliła w FiveClub. Fauna może się napalić także i na ten  czasoumilacz kominkowy. Będzie sieka. Tera muszę sprawę odkręcać. Jak on  nie wróci do Łosia, marnie widzę Kozicę w Terrarium. Przed orkiestrę się nie wychodzi. Amatorka prombandu...

Wspieraj Szymona Sedno

Wszelkie podobieństwo do prawdziwych postaci i zdarzeń jest przypadkowe