2011-01-04 06:10

Arbeit macht frei

Myszoskoczki i siksy tylko pozornie udawały, że nic nie się stało. Ale eksplozja wisiała w powietrzu. I to na początku elekcji króla Terrarium Bociana Dario zwanego Wykonawcą.

 - Dario, musisz te stwory poristowe do parteru sprowadzić. One tak obrosły w piórka, że to jakiś folwark zwierzęcy się uskutecznił. Walą w necie godzinami, robota terrarystyczna leży odłogiem. Kurna za co im płacę?! Pfu, za co ty im płacisz? Rozpiździaj kompletny, czas ukrócić to bezkrólewie!- nadawał Łoś  Pedro wymachując Bocianowi lewym kopytem prosto przed dziobem.

- Dżazuu Pedro! Nie mogę tak od razu piłować, straszyć i przetasowywać. Szum się zrobi, będzie na mnie. A wiesz, że ja w oczach mam zaraz wypisane każde kłamstwo - prawie płakał bocianimi  łzami Dario i ciężar królowania powoli dawał mu się we znaki.

- Ja Łoś Pedro mówię ci, masz mieć twardą dupę, a jak masz  miętkie serce. Królowanie to nie bajka, królowanie to wojna wymagająca ofiar i w faunie i osprzęcie. Szpyknij na Specjalny Land Dziwolągów i ucz się. Systematycznie, cichaczem robią swoje. Ale mnie nie kiwną. Za głupie są na parzystokopytnego- głosił monologa Pedro i był wielce uradowany mocą swojego głosu na rykowisku i wizją rządzenia w Terrarium.

- To co ja mam robić Łosiu, przeca odwrócą się ode mnie wszelkie zwierzaki. A terrarium nie składa się tylko ze mnie, z Królika Białaska i Koguta Zenka i twojej ulubionej Żaby Margeritty. Terrarium składa się z malutkich zwierzątek- wykładał powoli Dario, ale cicho i spokojnie, by nie obudzić w Łosiu agresji  do drastycznych cięć i krwawej rzezi.

- Żaby to ty nie tykaj! Żaba jest beautifully. A rzeź to przyklep do Białaska. Tak się zaklinał, że mdleje na widok krwi, to i tak zoolog mu nie uwierzy. Ty będziesz czysty. A ja nieskojarzony- dodał Łoś czyszcząc sobie zimowe pepegi z nadmiaru soli. A że uwielbił solankę, jęzor oplatał  każdą pepegi dwukrotnie, by nie uronić żadnego kryształku życiodajnej dla Pedra soli. 

Bocian zrezygnowany wracał do swojej norki, po ciężkiej audiencji u Łosia. Dziób mu z nerwów sczerwieniał, a czarne piórka na skrzydłach zaczęły wypadać, choć do starości skrzydlatej było mu jeszcze daleko.

- Margeritta wejdź do mojej nawy. Musimy coś obstukać, tylko uważaj, aby nie wypatrzyły cię wtyki Specjalnego Landu Dziwolągów. Wróciłem od Pedro - powiedział do telefonii komórkowej Dario. Usiadł w pozycji płodowej na fotelu po Kobrze i kiwał się w stresie i niemocy. Z tego pomyślunku wyrwała do Żaba.

- Jes, Dario, jes? Kumam, że Pedro wyraził swe życzenie. Życzenie nie do odrzucenia?!- spytała Margeritta, zarzuciwszy blond loken  za prawą łapę z błonką pławną.

- No. Mam zdyscyplinować siksy, myszoskoczki i patyczaki, com dostał w spadku po Kobrze. Wciąż  siedzą w necie, komenty walą niepochlebne Łosiowi i Terrarium. Walą guano we własne gniazdo. Trza to ukrócić. Za robotę mają się wziąć. Za rządów Łosia moimi skrzydłami sprawowanymi sieki nie będzie! - wyrzucił z siebie słowa, które nie chciały mu przejść przez gardło, ale jakoś mu się udało wydukać sens wypowiedzi Pedra.

- No to co robim? Zakupić więcej pluskiew, kamer i innych podglądaczy? Coś da się w kasiorze terrarystycznej wyskubać cichaczem - powiedziała  Margeritta.

- To swoją drogą. Trzeba faunę pozbawić dostępu do ogrodowych szczekaczy, jak są na służbie u mnie, czyli u Łosia. Innowacyjną Lipę niech se czytają w swoich kopcach, VGrodzianum kiepsko nas wspiera, więc tych to przed nocną kimką przelecą se pobieżnie. A kropkowanych z Grodzinum.com.pl  mogą uskuteczniać przed wyjściem na szychtę do Terrarium. Znaczy się, będziemy blokować faunie udział w netowych newsach i pyskówkach. W Terrarium to mają ciężko pracować dla króla, a nie brylować w sieci  z braku zajęcia. Tera będzie po łosiowemu, czyli po mojemu - dodał Bocian

- To jakieś dekretum mam pisać? Po norkach dać do wiadomości? - pytała usłużnie Margeritta.

- Spoko. Najpierw blokada w necie, a jak zajarzą, to się śmignie, że to pozostałość po Czarnej Wdowie Evicie jeszcze zatwierdzona przez Kobrę i trza było wdrożyć. Wszyscy kryci i jest zicher! - spuentował Bocian, choć jakoś nie umiał spojrzeć jak dawniej prosto w oczy Żabie, bo sumienie go gryzło i miał wyrzuty, a to był dopiero początek zamiatania Łosia i przyklepanych łapami i kopytami zoologicznych kompanów, w tydzień po reelekcji wiercisławowej.

Wspieraj Szymona Sedno

Wszelkie podobieństwo do prawdziwych postaci i zdarzeń jest przypadkowe