2010-12-31 08:34

Miauczy kotek, miau...

W siedzibie Grodzianum Czesterowi czas się dłużył. Szczęka go bolała od ciągle posyłanych uśmiechów na lewo i prawo, a konkretów swego panowania nie dostąpił.

- Miau, miau, ale nudy! Kiedy wreszcie uskutecznie wachlarz możliwości? Wszak potencjał mam i nikt go nie chce eksploatować. O co kurna w tym wszystkich loto?! - zadawał sobie od miesiąca pytanie, na które nikt nie chciał udzielić mu odpowiedzi.

- Przeca nie będę jak Białasek. Walić szneki do fotoszopa  i udawać, że jestem niezastąpiony. Chcę być aktywnym kotem! Mam wizje, pomysła i spryt. Niech fauna wie, że Czester się sprawdzi na każdym  miejscu - dodawał sobie animuszu do roboty.

W norce Kota Czestera było cicho i spokojnie. Ten spokój i stagnacja go dobijała. Czuł się niewykorzystany i zdemotywowany do służby termitom w Grodzianum. Leniwie spijał śmietankę z podstawka, od czasu do czasu szczotkując swój puszysty ogonek, by do końca nie dostać na łeb od braku zajęcia.

- Czester, idź se polotać  po traktach zoologa. Albo załap się na kolędę z życzeniami noworocznymi, najlepiej do zieleńców wymiataj - powiedział Byczek Krzaczasty, kiedy

Czester chciał przyjrzeć się wgłębnie planom kasiory, na nowy rok zoologiczny, w swojej jurysdykcji wicka wiercisławowego.    

- Krzaczasty, przeca ty mi podlegasz, więc chiba wypada, żebym wiedział co i jak. Nie chcę być pamperkiem i maskotką. Nudzę się i chcę się do czegoś przydać - nie odpuszczał Kot Czester.

- Słuchaj kocie. Powiem krótko. Ja, Byczek  Krzaczasty mam tu swoje plany zgodne z Grizzly i Specjalnym Landem Dziwolągów i wara Pomniejszym Okazom wcinać mi się w moje podwórko. Nie wcinał się Białasek, nie będziesz ty, Czester. Finito! - powiedział jednoznacznie i bez ogródek Krzaczasty.

- Masz tu whiskas i se pochrup. Władzę ostaw mądrzejszym i obrotniejszym. Czyli mnie i Muflonowi Zdzichowatemu - rozkazał Czesterowi Byczek.

- Jesteście żołnierze Padrino? A ja? Figurant i statysta? - denerwował się Czester

- No właśnie, po co ty kocie? Jeszcze ciebie tu brakowało! No, ale jeśli Łoś wchodził pepegami w Grodzianum, to by podmiankę zastosowali. Jeden niegramotny za drugiego. Bilans wyszedł na zero. Przekimasz jakoś elekcję, tak jak Królik w Terrarium. Grunt to nie wpierdalać się w raz obraną przez nas linię. Musisz zrozumieć, że świta wiercisławowa jest szczelnym tworem i nie dopuszcza byle jakich termitów w swoje szeregi.  - Krzaczasty klarował Kotu Czesterowi jego sytuację i zakres czynności.

Byczek parsknął pianą z wielkich nozdrzy. Machnął ogonem, potarł rogiem o ścianę i wyszedł z norki czesterowej.

Było prawie południe. W Grodzianum zima dawała się we znaki. Czester marzył o ciepłym mleczku i świętym spokoju. Czacha mu dymiła od nadmiaru wytycznych Byczka Krzaczastego i z żalu za wielką sławą, jaką miało mu dać dzióbkowanie Łosia Pedro z Kogutem Zenkiem i Krokodylem Dyzio.
Usiadł na spadkowym po Króliku Białasku fotelu i zamiauczał najpiękniej, jak miaukotki potrafią:

Kto poznał dziś nasz koci klan
Kto widział nasz Dachowy Tan
Ten zna kociego życia treść
Ten wie - w zarysie - kim kot jest
I już nie łudzi raczej się
Że kot tak bardzo różny jest
Od ludzi, choć imiona ma
Czasami trzy, a najmniej dwa
Więc jedną sprawę tylko zważ:
Jak się do kota zwracać masz
Czy znasz już klucz, czy znasz już sens
Wszak kot to kot, a pies to pies...

Wspieraj Szymona Sedno

Wszelkie podobieństwo do prawdziwych postaci i zdarzeń jest przypadkowe