2010-12-29 10:19

Arachnofobia Łosia

Dario ostatnio źle sypiał. Zaczynał miewać koszmary. Nie tak wyobrażał sobie panowanie w Terrarium. Był radosnym, nie wadzącym faunie bocianem. Chciał, aby zawsze zoolog go kochał, a tu kicha i kompletna klapa.

- Kurka wodna, źle, a może być jeszcze gorzej. Co ten Pedro kombinuje?! Przecz będzie na mnie, że to wszystko moje pomysła. Zwierzaki powoli schodzą mi z drogi i chowają się po kątach, za strzelanie ślepokami łosiowymi na moje konto - rozżalony zaklekotał  z niemocy.

- No ta wstawka z Żabą Margerittą z oddziała weterynarii terrarystycznej na szparkę-sekretarkę gabineta, to wtopa na całego. Dżazzu, nie zniosę kumkania codziennego i puzderek od majkapów w każdym kącie jej norki. Nie ma to jak naturlich mojej bocianicy - rozmarzył się Dario, gdy przypomniał sobie jasne i promienne lico swojej samicy, nieskalane gipsem i tynkiem zdobniczym.

Czuł się osaczony i taki samotny w nawie królewskiej Terrarium, gdy jak przez mgłę usłyszał zbliżający się tętent kopyt po korytarzu.

Nie zdążył powiedzieć przybyszowi - Otwarte, proszę wejść- gdy z wielkim rozmachem drzwi się otworzyły i wtargnął doń posłaniec od Łosia Pedro.

- Dario, jest decyzja, którą musisz sam podać faunie, jako swoją i przemyślaną. Jak to zrobisz, Łosia wali. Trza wymieść z norki  Czarną Wdowę Evitę. Źle się Pedro kojarzy i pająki go zawsze wkurwiały od młodości ma fobię. Czas z tym jadem skończyć, ale elegancko - wyrzucił jednym tchem posłaniec pedrowy.

- Ło matko, nie za prędko na następne sprzątanie?! Fauna zacznie podejrzewać, że Pedro idzie za ciosem i wymiata niewygodne przedpole - wystraszył się nie na żarty Bocian, aż dostał  czkawki.

- Trza działać systematycznie i szybko. Chcesz, żeby Specjalny Land Dziwolągów nas ubiegł i obłożył Terrarium swoimi wtyczkami i pluskwami ideowymi? Łoś kuma i przewiduje - wyjaśniał posłaniec z Pomniejszych Okazów.

- Wdowa Evita nie jest taka ostatnia. Nieźle się nam pracowało w czasie królowania Kobry Risto. Jak ja jej to kurna powiem! - Dario poczuł brzemię władzy, albo ciasną obrożę na swej cienkiej i smukłej szyi. Jeszcze nie umiał rozróżnić jednego od drugiego, ale był bliski utraty tchu z powodu gwałtownego podduszania.

Wstał, otworzył okno w swojej nawie, by poczuć zimny powiew zimowego Grodzianum. Głęboko wciągał świeże porcje powietrza, by ukryć zdenerwowanie i nieco przedłużyć chwilę udzielenia posłańcowi odpowiedzi.

- Pedro wie co robi? A kogo mam powołać za Czarną Wdowę? - spytał Dario nie patrząc na posłańca.

- Są dwie kandydatury. Łoś się jeszcze waha, bo nie wie, co mu więcej przypasi. Wiesz, że Renifer Leon został wykopany od Indora Giulio. A Renifer jest bliski sercu Pedro, więc myśli o nim z największą trosk. Łoś spokojnie mógłby sobie lansa walić na reelekcję w przyszłym roku, a Leon by mu to wybitnie przyłatwił, jako szef pijarbandu terrorystycznego - posłaniec wyłuskiwał motywację Łosia.

- Eeeee, ja nie wiem czy Renifer bez doświadczenia da sobie radę. Może więcej zrobić złego, jak dobrego - powiedział niepewnie Dario oczekując reakcji posłańca.

- Łoś ma wyjście awaryjne, zależne od ruchów Koguta Zenka. Albo Bogatka Mona z Wróblowatych, albo Kucyk Marcus Kosmalowaty. Dziś wieczorem poda ci tajnym szyfrem odpowiedniego zwierzaka. Czekaj na decyzję Łosia, a potem wiesz, jak i co. Ale pamiętaj, to twoja suwerenna decyzja, a nie Pedra. I tak ma pozostać - skwitował posłaniec i tak szybko, jak się pojawił, zniknął pozostawiając na korytarzu Terrarium oddalający się stukot kopyt.

Zbliżał się  wieczór. Na głównym tracie przy siedzibie Wiercisława  ruch fauny cichł. Termity siedziały w swych kopczykach i w cieple norek oddawały się zimowym lenistwom. Tvszopowi z tasiemcami zoologicznymi, o wielkiej miłości i różnych barwach szczęścia. Łoś
Pedro wskoczył w swoje pepegi gospodarcze i udał się do piwnicznej izby, by nadać Dario tajną wiadomość o wyborze nowego zwierzaka za Czarną Wdowę Evitę.

- Psia krew, ale tu zimno! - wzdyrgnął się na przeszywający chłód  komórki opałowej

- Nie ma to jak kaloryfera we własnej norce! Ale czego się nie robi dla przyszłej, niezmąconej niczym władzy! -  Łoś trząsł się z zimna i dzwoniły mu kły oraz trzonowce przeżuwacze.

Delikatnie podniósł klapę w polepie i schylił się w dół. Tam stało tajne urządzenie zwiadowcze. Wyciągnął kartę z depeszą i zaczął nadawać do Daria.

- kreska, kropka,kropka, kropka, kreska - nadawał analfabetem morse'a, gdy nagle tuż za ścianą usłyszał stukanie, walenie siekierą i szuranie. Cichaczem podszedł do drzwi komórki termita z pierwszego piętra. Nagle zbladł i mowę mu odjęło. To Młode Grodzianum  szykowało podpałkę i węgiel dla najstarszych starowinek, by mogły z rana ogrzać sobie norki.

Łoś zbaraniał i już sam nie wiedział, czy to akcja pokutna, czy wywiad ristowy rozpracował siatkę agentów Pomniejszych Okazów.  

Wspieraj Szymona Sedno

Wszelkie podobieństwo do prawdziwych postaci i zdarzeń jest przypadkowe