2010-11-25 07:33

Hej siup, zmiana ...

Gawra wyglądała, jak po przejściu tajfunu zoologicznego. Tu zwis szyjny, tam onuce, katana ze śladami impry koronacyjnej.

Wiercisław nie mógł patrzeć na ten burdel i czym więcej myślał o sprzątaniu, tym więcej odzywał się syndrom przesuszenia trzewi.

- Ja pitole, co dzień flaszka tu, flaszka tam. Jak za dobrych czasów. Grizzly kocha antałki. Mniam, mniam, gul, gul, gul - uśmiechnął się do siebie, wspominając ilości obciągniętych butli i balangi po świt.

- Trza pomyśleć o siedzibie Grodzianum. Pomniejsze Okazy będą miały parcie na szkło. Łoś Pedro już nawija o korycie dla swego stwora. Niedobrze, kogoś muszę poświęcić na ołtarzu reelekcji- zaczął analizę osobowościową Królika Białaska i Pancernika Mądrali, nalewając sobie klina.

- To moja ostatnia elekcja. Nie będę więcej królować w Grodzianum. Byle przekimać do emerytury. Mała siła u mnie- użalał się nad swoim ciężkim żywotem władcy- Nie będę startować więcej do trona. Wreszcie będzie luz- Wiercisław marzył o szerokiej, niezmąconej zakazami wolności.

Zgłodniał nieco. Nie samą okowitą fauna żyje, trzeba paszy treściwej dostarczyć. Grizzly podążył do garkuchni i wyciągnął  nieco przeschnięte resztki wczorajszego żarła.

- Psiakrew, Specjalny Land Dziwolągów chce zostawić Królika Białaska. Fauna sporo łapek za nim podniosła. Królik nie zadowoli się nędzną kasiorą z Rady Starszyzny, jak miał większą. Bractwo trza wspierać- przyznał w myślach Wiercisław.

- No tak, ale Pomniejsze Okazy stawiają wszystko na ostrzu toporka i też chcą swego w Grodzianum mieć. Kurka wodna, co robić? Kogo poświęcić dla zoologa? - to bardzo go martwiło. Ostatnio cierpiał na bezsenność, mimo rekordowej ilości znieczulaczo-rozluźniaczy.

- A może Pancernika gdzieś z  listem żelaznym ewakuować? Hmmm... Sroka Baśka lekko go przygarnie. Mądrala specjalista od kopców, weterynarz stopnia drugiego! - rzucił w głuchą przestrzeń gawry- Wielki jestem! Pancernik wreszcie nie będzie pilnować mojej facjaty, w końcu jak żem był w Terrarium tom se radził bez niego. Tera będę mieć święty spokój, a on niech się realizuje- pomyślał Wiercisław zadowolony z planu działania. Łyknął jeszcze jedną szklanę na lepsze krążenie i już mu się zrobiło git.

Był prawie na odlocie królewskim, gdy ktoś niecierpliwie dobijał się do wrót gawry.

- Co za czort tu się turla po wieczorze! Dżazu, a ty taki syf! - Grizzly już był wkurzony nagłym najściem, już chciał udać, że go nie ma, gdy usłyszał pianie, tajny znak Koguta Zenka.

- Siema Zenuś. Może jutro, dziś mi łeb napierdala. Tyle audiencji, tyle wyżerki i polewania. Zmęczon jestem okrutnie. W gawrze Sajgon total! - skarżył się Kogutowi, by odsunąć nagłą wizytę.

- Spoko Wiercisław, ja nie patrzę na gawrę, trza rozdzielać łupy i w Grodzianum i w Terrarium, zanim Łoś Pedro po swojemu poustawia pionki - wyrzucił z siebie informację Zenek.

- Łoś Daria walnie za Kobrę Risto. My mocnego musim dać, co by Pomniejsze Okazy nie zawładnęły Terrarium w całości. Tak  żem sobie pomyślał z Krokodylem Dyzio, może Byczek Krzaczasty? Albo  Sęp Enrico? - nawijał Zenuś wstępne uzgodnienia.

- Mnie to pasi. Stare dobre czerwone cegły zoologiczne. Familia wraca do władzy. Będę spokojny o Specjalny Land Dziwolągów i moją nową elekcję - powiedział Grizzly ziewając.

- A co do siedziby Grodzianum, to Białaska poświęcim, Pancerniczka ty se ostaw w lewej kieszeni. Dobry z niego Consigliere - kontynuował nawijkę  Kogut Zenek. Ale Wiercisław już nie słyszał. Chrapy rytmicznie skandowały sen zimowy i pysk mu się uśmiechał przez kimanie, wprawiając Grizzly na orbitę około zoologiczną  zwiastującą  wniebowzięcie.

W grodzie wiało, padał drobny śnieg z deszczem. Termity kryły się w kopcach i wypijały wieczorną herbatę z cypitryką, bezskutecznie szukając w TVGrodzianum ripleja z LosDebatosOne. Tylko w Terrarium był ruch i paliły się lampy awaryjne.

Pawian Laluś właśnie kończył pakowanie swojego tobołka. Za chwilę weźmie się za drugi dla Risto.

- Eh, a mogło być tak pięknie! A tu kicha i kaszana! Znowu będę musiał przejść na "Przemysławkę"- pomyślał z żalem, ładując w plecak resztki Calvina Kleina, znak niedawnego dobrobyta terrarystycznego.

- Trza szukać innego zoologa - zaszlochał w smutku - Ja i Risto z tobołkami za chlebem...Na Mamuta! Finito, finito, dupę nam obito! - Usiadł na swoim fotelu, lekko kiwając się z rytmem myśli i zanucił:

...."Gryzą szarpią pianę toczą
Jak spuszczony pies ze smyczy
Nie zmieszani swą porażką
Pełni pychy i goryczy
W szambie poziom zaczął spadać
Wróżka różdżką miesza fusy
Na jak długo w perfumerii
Zakotwiczą się platfusy
Szambo i Perfumeria
Szambo i Perfumeria"
...

Wspieraj Szymona Sedno

Wszelkie podobieństwo do prawdziwych postaci i zdarzeń jest przypadkowe