2010-11-24 06:30

Malinowy król malinowych róż, zawsze nas od złego obroni!

Tron był wystawiony w sali audiencyjnej. Pancernik doglądał, czy myszoskoczki wylizały marmurową posadzkę na cześć króla zoologa.

 Był dumny, że dzięki Specjalnemu Landowi Dziwolągów i wsparciu czarnej fauny podległej Tse-Tse, Grizzly znowu na nim zasiądzie.

 - Zychowiełk, kurna gdzie jest szata koronacyjna Wiercisława?! - darł się po całej siedzibie Mądrala- Gronostajowe ogonki przyszyte? Wiesz, że po ostatnich Spotkaniach z Histerią w Mrocznym Okręgu Kumoterstwa, Chomik Polikarp padając na glebę urwał dziesięć - przypomniał sobie Pancernik nocne śpiewy i totalne sfazowanie świty wiercisławowej.

Zychowiełk w podskokach przyniósł odświeżony i pocerowany płaszcz królewski. Sikorka za za nim niosła czerwoną poduchę z koroną i insygniami Pierwszego.

- Siksa, korona ma wyszczerbiony kamień i zmatowione obrzeże. Opieradlacie się wybitnie. Zaraz mi tu błysk uskutecznić. Kto tego tempa nie wytrzyma musi się ze świty ewakuować-przypomniał służbie obowiązki wobec króla. Sikorka szybko zaczęła glancowanie złota wiercisławowego, tak, aby lśniło jak gwiazda na nieboskłonie zoologa. Pot ściekał jej po umęczonych niewolniczą pracą piórkach. Przełykała gorzkie łzy, które spadały na koronę i nadawały jej niespotykanej światłości.

- Dobra, już dobra, spadaj siksa. Za chwilę pierwsza audiencja królewska - skinął łapa Mądrala, co by się służba wycofała. Kiedy pozostał sam, usiadł na tronie wielce zadowolony z tego, że Wiercisław Niepokonany znowu będzie jego Padrino.

- Ach, jak supercool! Wreszcie pyski zaszyte, wreszcie prawa nikt nie szura. Cztery lata luzszuss! - marzył Pancernik o niebiańskim spokoju niezmąconym podkopami. Jego tylne odnóża nie dotykały podłogi i kiwał się na wielkim tronie, niczym osesek  z zieleńca stopnia podstawowego, któremu najlepiej byłoby w Szuflandii. Rozmarzył się i kontemplował sukcesa elekcyjnego, bo to jego sukces był, a nie Grizzly.

- Mądrala, za chwilę będą. Trza Wiercisława podretuszować, facjatę wypacykować i ubrać w pelerynę tronową - wybił go z marzeń o własnej wielkości Zychowiełk.

- Krzeseł nie dawać, niech poddani albo na własnych łapach stoją, albo niech padają przed obliczem na kolana. Reżim władzy musi być. Pokażesz łaskę królewską, to zaraz hycają jak pchły - szybko zadecydował Mądrala.

Zbilżało się południe. Trębacze obwieścili hejnał królewski Wiercisława Uratowanego i nadejście króla.

Grizzly sunął po błyszczącym marmurze, powłócząc szatą purpurową z gronostajami. Szedł dostojnie, w pełnym blasku glancowanej korony i berła wysadzanego rubinami. Zasiadł na fotelu i rzekł.

- Niech wejdą. Król jest gotów, by przyjąć wdzięczność poddanych - powiedział głośnym i donośnym głosem nie znającym sprzeciwu.

Wrota sali audiencyjnej otwarły się na oścież.  W głębokim uniżeniu wchodziły stada lennicze, by oddać hołd wiercisławowi, niczym historyczne pająki krzyżowców.

- Witaj Jeleniu Dudziarzu. Co to, kręgosłup  u parzystokopytnego szwankuje? Etykieta mówi o głębszym skłonie wobec króla. Popracuj nad gibkością - beznamiętnie powitał pierwszego poddanego Grizzly.

- Edwin, Rekinie, twój uśmiech jest sztuczny i nieszczery. Spójrz na mój lans wyborczy i ucz się, jak pozyskać uznanie. Trza kły pokazywać od ucha do ucha - wytknął drapieżnikowi udawanie poddaństwa.

- Jurij, stary druhu, jeszcze się umiesz zgniać. Nie ma to, jak dobra bolszewicka szkoła! - Poklepał po wąsach Suma, jak to wprzódy bywało.

- Lemurku umiłowany, naszą wolą jest, byś sławił nas wszędzie i wszystkim. Wiesz, że obszar Gradotwórczych Mleczarzy, jest  najbliższy naszemu sercu. Wszak tam najwięcej termitów nam przyjaznych, więc sław imię króla Wiercisława, a my cię godnie nagrodzimy - Grizzly pochylił się nad Jaremą i mocno pocałował maskotę królewską, w darze za poddaństwo.

Lennicy długo klęczeli i nie śmieli podnieść się z poddaństwa, czekając na skinienie władcy zoologicznego.

- Ja z Mamuta łaski, najznakomitszy Grizzly, wasz król zoologa, jasność Grodzianom, radość waszych oczu, bicie waszych pikaw, wasz pan i władca pozwalam wstać i wręczać reelekcyjne podarki. Chyba byle czego tu nie przynieśliście, co? Wiercisław zasługuje na cesarskie dary - powiedział Grizzly, spoglądając na okazałe dary wdzięczności i uwielbienia.

Pancernik jak zawsze skrzętnie notował i lustrował zachowanie poddaństwa i już mu w rozumku świtało....

Wspieraj Szymona Sedno

Wszelkie podobieństwo do prawdziwych postaci i zdarzeń jest przypadkowe