- Kurna, toż to sabotaż gospodarczy! - pluł się po brodzie Nosorożec Pisio - Grizzly wali szneki do termitów, że Eldorado w Grodzianum uskuteczni, a Planum Kasiorum to mistyfikacja TotalKitt- już prawie spazmów dostał, już kopytem kopał grajdoły bojowe, już róg mu twardniał na ostateczne starcie.
- Pablo, uskutecznić trza wici do szczekaczy. Niech się stawią w siedzibie Wiercisława w tvszopem, lansaparatami, dyktafonią komórkową i pełnym rynsztunku! Niech Grizzly z Mądralą dukają, skąd w Kasiorze Grodzieńskiej urodzą forsę na fantazje Wiercisława. To popelina i wymiociny wyborcze- zadecydował Nosorożec - Wykonać.
Dzień był kiepski. Deszcz kapał z nieboskłonu zoologicznego ciurkiem. Nosorożec Pisio, jak w transie wielkiego, zdobywcy walił dynamicznie pod nawę Wiercisława. Mikrofona włączona przez szczekaczy ogrodowych, pierwsze zasieki królewskie pokonane. Nosorożec tratował na drodze do trona królewskiego każdego myszoskoczka i każdą sikorkę błądzącą po korytarzu siedziby Grodzianum.
- Te, Grizzly, nie plumkaj, tylko stań jak samiec do walki! A co, Mądralą się zasłonisz niedźwiedziu? Całą elekcję będziesz się znowu ślizgać po pancerzu mądralińskiego?! Stawaj, mówię ci, bo szturmem wezmę, a szczekacze zdokumentalizują i pójdzie na cztery dni przed wyborami! Co, jaj ci zbrakło? Gadaj skąd kasiora na twoje Planum? Kit wciskasz termitom, chwyty socjotechniczne stosujesz, byle cię nie odspawali od trona!- walił monologa Nosorożec, a że poczuł się nagle, jak wielki antyczny aktor tragiczny, krzyknął, by echo korytarzy odpowiedziało.
- Na barykady termity! Prawda zwycięży! Wiercisław zaorze Gród, bo z sufita szuka natchnienia i z dziurawej skarbony! Kurna gwiazdkę z nieba obiecai działki na Marsie, byle głabnąć znowu władzę! - ryczał Pisio
Mądrala przyjął pozycję obronną. Skulił się w ToCośNieDoPrzebicia i jednym ruchem wezwał na pomoc służby specjalne.
Gwardia Wiercisławowa przedreptywała niepewnie, bo nie wiedziała, czy walnąć Nosorożca w róg, czy mu go nadpiłować od razu. Ale się wzbraniała, bo ślusarz borsuk miał wychodne.
- Nosorożcu, waść się zapominasz! Tu nie wiocha centralna i tu się nie prowadzi akcji przedelekcyjnych. Do sprawiedliwości to się nadaje! To pachnie celą i ósemką bez zawieszenia! - przypomniał sobie Mądrala kodeksa i inne legislacje.
- Łapę na mnie?! Szwadrony Błękitnego Sobola na majestata z immunitetem!? Granda, gwałt! Tylko tak umiecie?! O to prawdziwe oblicze wiercisławowe. Pfe! Pancernikowe! Grizzly za cienki na to! Grizzly, a umiesz coś sam? - walił na oślep Nosorożec i czekał, aby balon jego gniewu eksplodował i nastała wtopa totalna.
Błękitne Świstaki otoczyły wrota nawy Grizzly i broniły dostępa do Najjaśniejszego. Mądrala w środku uspokajał Wiercisława, który legł w bezdechu na tronie.
- Na Wielkiego Mamuta! Wszystkiego żem się spodziewał, fotoszopa na LosDebatos w stanie nieważkości, ale szturmu na moje królestwo?! To zamacha prawie! To rewolucja listopadowa w Grodzianum! - szlochał wzburzony Grizzly.
- Się szef uspokoi, se szef łyknie waleriany. Nosorożca zostaw mnie Capo di tutti Capi. Uwielbiam takie zadania. Rozpracujemy Pisia, nim dwa dni miną. To poryki umierającego stwora i chwytanie brzytwy za ostrze. Padlino, spokojnie- powiedział Pancernik odmierzając 30 kropli w kielonek.
- Dżazuuu! Psiakrew,co to jest ?! Czy ty żeś ocipiał? Wiercisławowi Ziołoleka do pyska?- prawie się pohaftował na sam zapach kozłka.
- Lej spirit. Kurna, potrzebuję wysokich oktanów. Tak mnie telepie, że cosik - nadawał roztrzęsiony Grizzly.
Mądrala sięgnął do tajnego schowku w ścianie bocznej nawy, zwanego apteczką ratunkową i w ciszy lał po brzeg.
Wiercisław jednym ruchem dokonał przechyłu w gardziel. Z lekka się wzdrygnął, ale faza zadziałała.
- Kiknij tylko na korytarza. Nosorożca wyprowadzili, luzy, czy szczekacze jeszcze warują? - rzucił Mądrali wytyczne.
Pancernik otworzył wrota nawy wiercisławowej. Panowała cisza. Korytarz był jak nigdy pusty. Powoli podążył do swojej norki. Mądrala był wykończony nagłym szturmem i całą sytuejszyn. Dojrzewała w nim zemsta. Już był przy wrotach swojej samotni. Spojrzał na klamkę. Zauważył niewielki zwitek papieru. Delikatnie rozwinął i przeczytał.
"Ja tu jeszcze wrócę, wcześniej niż się spodziewasz Consigliere, ty księgowy padrinowy"