2010-11-05 06:50

Help Mądrala!

Krokodyl Dyzio, jak na solenizanta przystało, kielczył się uroczyście i z nieskrywaną dumą oglądał wiechcie okolicznościowe, które mu fauna znacząca, przy okazji patrona zoologicznego waliła na morgi.

 Wiercisław nie omieszkał  cmoknąć ukochanego gada, co lansa mu uskutecznia jak może. Wszak familia Specjalnego Landu Dziwolągów to najlepszy oddział wsparcia.

- Dyziuniu kochaniutki, żebyś mi elektorat zrobił na miarę kasiory, którą żem  w to wetknął. Inaczej z torbami pójdziemy - prosiły Grizzly łykając CognacDeFrance  w podwójnej dawce wzmacniającej.

- Sie wie, Wiercisław. Jedziem na tym samym wózku. Ty na elekcji jesiennej, ja w przyszłym roku zoologicznym. Trza kordony wzmocnić, żeby fauna nie miała żadnej wątpliwości kto tu rządził, ma rządzić i rządzić będzie w przyszłości - odpowiedział Krokodyl lejąc Grizzly na drugą nóżkę. Pfe, łapę.

- Jak tam, Jarema, najmilszy memu sercu Lemurku od podgrzweania kopców termicich w Grodzianum? A wy kiedy eksplodujecie z WK-TEN? Strzał w dziesiątkę lansa królewskiego! Mój zwierzak na właściwym miejscu! Wiedziałem, że Przystań Energicznych Cichobieżnych nie zawiedzie wiercisławego pomyślunku i walnie z grubej rury tuż przed elekcją. Nie ma to jak fauna zadowolona, nakarmiona i ukierunkowana optymistycznie, w ogrzanych kopcach, oglądająca  TvGrodzianum z moją facjatą królewską - walił monologa  Grizzly, spoglądając co chwila na wysuszony kielonek.

- Kurna, że też jeszcze muszę do siedziby się ewakuować. No, ale na finiszu kadencji, muszę być blisko pancerza Mądrali. Tyle autografa trza lajsnąć pod dyploma dla Rady Starszyzny. W końcu jej koniec. Nareszcie pójdą wek. No już mi kalafa niektórych się opatrzyła, ale jak grać, to grać, aż zejdą ze sceny.  A dam im łapę potrząsnąć w podzięce. Co mi tam! Łaska króla jest wielka. Niech spadają na Mamuta! - dokończył Wiercisław dolewając sobie rozluźniacza dyziowego.

Dochodziło południe, Wiecisław  chyłkiem skradał się do swojej nawy królewskiej, gdy usłyszał szmery na korytarzu. Zerknął zza węgła i go zamurowało.

- Ja pitolę, TvCentralna w  mojej siedzibie?! Jakim, kurna prawem bez mojego przyzwoleństwa?- pomyślał i ze złości, aż prychał pianą z pyska.

Nerwowo sięgnął pod lewą łapę i wyciągnął z ofutrzenia  telefonię komórkową. Tak był wkurzony, że nawet nie umiał sobie przypomnieć numera do Pancernika. Doznał przebłysku w głębokim sfazowaniu i zdał się na szybkie wybieranie.

- Jedynka, jedynka ratunkowa, psiakrwia, niech odbiera Mądrala w te pędy- nerwowo przyciskał klawisz aparatu.

- Jes, szefie, jes - mówił Pancernik jednostajnym, stonowanym głosem.

- Mądrala, pieprzy się lans elekcyjny. Ktoś mi nasłał Dziobaka CebulaMen z TveNa i będzie wtopa na całe zoo. Jak byk Pomniejsze Okazy szyją mi walonki! Weź mi tylko, wykoleguj tę szczekaczkową zarazę. Przecz ja dopiero od Dyzia się ewakuowałem i trochę żem sczerwieniał - tłumaczył menadry  dnia obecnego Wiercisław.

- Król się gdzie zadekuje, król się upłynni w klopie albo u Fretki przekima. Biorę to na siebie. Amatorzy nie wiedzą, że Pancernika nikt jeszcze nie zrobił na łyso? Spoko Wiercisław, rozdepczę Dziobaka na miazgę. Będziesz królem Nieskalanym - zdeklarował Mądrala i odłożył słuchawkę, by czynić honory królewskie w zamian.

Grizzly lekko się uspokoił. Ściągnął trepki z tylnych łap i cichaczem, bez żadnego hałasu przemknął do norki Zychowiełka. Cichutko zamknął wrota i na pazurach przemieścił się na grodzieńskiego fotela.

- O! Wiercisław! Niech łaska Mamuta zawsze ci sprzyja! - Fretka powitał Grizzly wyprostowany, jak fauna salutująca.

- Daj spokój Fretka, nie czas na etykietę dworską. Zmęczon jestem okrutnie i muszę legnąć, by dojść do się - rozkazał Wiercisław.

- No to może król przejrzy dyploma dla Rady Starszyzny. Ten dla Kreta Pablo, ten dla Hieny Mariji, a ten dla Orła Martino, Kota Czestera i innych. Dajemy medala, czy olewamy? - ciągnęła Fretka, szykując dary królewskie do CritalPalac.

- Kurna niech stracę, wal wszystko na odchodne. Żebym ich więcej nie widział w moim królestwie, bo...

Grizzly nie dokończył. Stres dyziowy, wizja spotkania z CebulaMen były ponad jego siły. Wolał Morfeusza. Właśnie go otoczył boskim kimaniem...

Wspieraj Szymona Sedno

Wszelkie podobieństwo do prawdziwych postaci i zdarzeń jest przypadkowe