Jako dwaj rogacze, dobrze się ŁOŚ PERDO z RENIFEREM LEONEM rozumieli.
- Leon będziesz moim uchem i okiem jak dostaniesz kopa w dupę do Regionalnego Zgromadzenia Fauny - rzekł swym łosim głosem Pedro.
- Pamiętaj kto ci to załatwił- dodał ściszając głos.
- Szefie - pyta RENIFER LEON - przecież larum poniosą w zoo, a leśni szczekacze wieści rozniosą po okolicy. To będzie news dnia! - wahał się Leon.
- Wiesz co Leon, mi to dynda. Bierzesz fuchę, czy nie? - powiedział stanowczym głosem, nieznoszącym sprzeciwu ŁOŚ PEDRO.
- A INDOR GIULIO? - kontynuował LEON RENIFER - Co on na to?
- To pionek Leoś. Jest decyzja, jest stołek. KOBRA RISTO dał przyzwolenie. Wiesz, jak to jest. My coś jemu, on coś nam - uśmiechnął się tajemniczo ŁOŚ PEDRO - tak to się kręci lody Leonku, wiesz?
Sprawa wyciekła i szczekaczka w zoo od rana trąbiła o uszykowanym i przyklepanym stołku dla RENIFERA.
NOSOROŻEC PISIO, choć z lekka przygłuchawy, ale co miał usłyszeć to usłyszał. Co miał powiedzieć, to i tak powiedział.
- RENIFER LEON do Indora GIULIO? To chyba jakiś glut polityczny. LEON się kisi w zoo. A u IDORA będzie miał cofkę intelektualną. Zapomni nawet o prezentach na Boże Narodzenie - nadawał NOSOROŻEC PISIO.
- A pamiętacie jak LEMURA JAREMĘ, WIERCISŁAW GRIZZLY dygnął na fotel by, wywyciąć przegniłe maliny? - ciągnął NOSOROŻEC PISIO - koncert życzeń był pod LEMURA ewidentnie zrobiony.
Swoje trzy grosze wtrącił KROKODYL DYZIO. Jako wtajemniczony w sprawę poprzez kontakty ze Specjalnym Landem Dziwolągów, nawijał coś o demokracji wśród zwierząt, o następnym koncercie życzeń. Tak dla picu przecież,bo przegniłe maliny przemilczał.
Swój swego nie pokąsa, obcego też nie, jeśli WIERCISŁAW GRIZZLY przymyka swoje niedźwiedzie oko dla własnego planu.