W siedzibie Wiercisława wszystko szło, jak zaplanował Pancernik. Grizzly walił ustalony przez Mądralę plan wyborczy, punkt po punkcie.
Wyrak Aletka, od dawna z Łosiem Pedro, knuł plan utrzymania wpływów w zoologu. I nie chodziło tu o Pomniejsze Okazy, ale o poroże łosia i jego przyszłość.
Na stole, w klatce Królika Białaska, leżała sterta lucerny i selera naciowego. Kiedy poddawał się bólowi tworzenia, musiał się energetyzować zieleniną.
Marchewka mu smakowała. Lubił ją, choć nie był Królikem Białaskiem. Goryl Zober z kawałkiem karotki w pysku przebiegał Grodzianum.
Dinozaur Miernotus wyszedł na balkona kopcowego i odetchnął głębokim haustem. Jesień się zbliżała, a ona nastrajała go artystycznie.
Capo di tutti capi szczytował w pierwszym biegu kampanijnym. Pancernik mógł nieco zwolnić, ale pozostawał nadal czujnym we dnie i w nocy.
Dochodziła szesnasta w Grodzianum. Goryl Zober kończył banana i szykował się do wykłada w ŚciemieToDzikiej. Dziś miał bowiem zajęcia treningowe w ogrodowym szczekaniu.
Łoś Pedro ściągnął z kopyt glancowane pepegi i odetchnął z ulgą. Ostatnio od biegania nabrzmiały mu kopyta i czuł dyskomfort w okolicy wiązadeł.
Nosorożec Pisio chudł w oczach. Fauna zoologiczna myślała, że to od nadwyrężenia sportowego, ale prawda była inna.
Wiercisław miał dziś łeb jak sklep. Dawno tak sobie nie dał w palnik. Spojrzał w lustro na facjatę i ze skwaszoną szneką sięgnął raszpel zębowy.
Zamów artykuł oczerniający Twojego przeciwnika politycznego
Wszelkie podobieństwo do prawdziwych postaci i zdarzeń jest przypadkowe